OSTATNI DOM PO LEWEJ / THE LAST HOUSE ON THE LEFT (1972)
reż. Wes Craven; scen. Wes Craven
kraj produkcji: USA
Wes Craven jest jednym z moich ulubionych reżyserów. Filmy takie jak "Koszmar z ulicy Wiązów" czy "Krzyk" wywarły na mnie ogromne wrażenie, więc postanowiłem obejrzeć jego resztę filmów, no i oczywiście zaczynam od pierwszej jego produkcji, jaką jest "Ostatni dom po lewej". Jak przystało na takiego wybitnego twórcę filmów grozy, nawet jeśli to jego debiut, to wyszedł mu on z klasą.
Przyjaciółki Mari i Phyllis, wybierają się na koncert zespołu "Bloodlust". Przed występem, wyskakują na miasto, aby kupić działkę marihuany. Spotykają chłopaka, który oferuje im towar i zabiera je do swojego mieszkania. Okazuje się jednak, że dziewczyny wpadają w pułapkę czworga bandytów. Przestępcy chcą wywieźć ofiary ze stanu, lecz po drodze nawala im auto, więc postanawiają kontynuować podróż pieszo. Porywacze znęcają się nad nimi. Przywódca szajki, Krug, nakazuje Phyllis, by zsikała się w majtki. Następnie kazał się dziewczynom rozebrać i wzajemnie dotykać. Gdy szef bandy udaje się do samochodu, jedna z dziewczyn wykorzystuje tą szanse do ucieczki. Dwójka przestępców udaje się w pogoń za uciekinierką, lecz kończy się to dla niej niepowodzeniem, gdyż Krug krzyżuje jej plan. Złoczyńcy mordują ją w brutalny sposób. Niedługo po tym, nadchodzi też czas na Mari. Zostaje ona zgwałcona i zastrzelona. Mordercy szukając noclegu, dziwnym przypadkiem trafiają do domu jednej z ofiar. W nocy, matka Mari podsłuchała ich rozmowę o tym, jak zamordowali jej córkę, a ciało zostało porzucone w jeziorze, nieopodal ich miejsca zamieszkania. Wraz z mężem postanawia wymierzyć sprawiedliwość oprawcom...
Przez pierwsze pół godziny film nieco nuży, lecz gdy ktoś cierpliwie wyczekał ten okres, to później nie ma czego żałować. Akcja z czasem się zaczyna rozkręcać. Sama fabuła, była ciekawa i jednak niespotykana na początku lat siedemdziesiątych. Chwilami sceny były przeze mnie nie zrozumiałe i naciągane, a muzyka niekoniecznie pasowała do obrazów na ekranie, lecz mimo tych błędów film jest warty świeczki. Na pochwałę zasługuje gra aktorska Davida Hessa, filmowego Kruga. Aktor tak bardzo wczuł się w rolę, że podobno współpracujące z nim aktorki, bały się go nawet poza planem. Biorąc pod uwagę rok produkcji i znikome doświadczenie reżyserskie Wesa Cravena i producenckie Seana S. Cunninghama, otrzymujemy solidną produkcje, którą dziś uważa się za klasykę kina grozy.
SCREENY
TRAILER
OCENA
8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz