JU-REI (2004)
reż. Koji Shiraishi; scen. Naoyuki Yokota
kraj produkcji: Japonia
Pierwszym moim skojarzeniem jak przeczytałem tytuł filmu było od razu to, że jest podobny do Ju-on. Po obejrzeniu jego okazało się, że jeden z pierwszych filmów Shiraishi'ego jest strasznie zainspirowany genialnym dziełem Takaishi Shimizu.
Noriko, Rie i Hitomi wybierają się do kina. Po seansie ta ostatnia orientuje się, że zostawiła na sali swój szal. Postanawia pójść po niego, lecz długo nie wraca i jej przyjaciółki zaczynają się niepokoić. Idą jej poszukać na sali kinowej i znajdują ją półprzytomną. Hitomi nie opowiada koleżankom co się wydarzyło i zaczyna zachowywać się coraz dziwniej. Kilka godzin po tym zdarzeniu Rie dowiaduje się z telewizji, że w tym samym kinie co one oglądały film znaleziono ciała matki i córki, które jakiś czas temu zaginęły. Dziewczęta nie są świadome tego, że stały się ofiarą klątwy...
Koji Shiraishi ściąga z Shimizu nie dość, że motyw filmu to i nawet dźwięk zjawy. Film składa się z dziesięciu rozdziałów, które są ustawione do końca, przez co ciężko jest wyłapać o co chodzi (w Ju-on były ułożone losowo). Widać, że produkcja realizowana była niskimi środkami jak w przypadku telewizyjnej Klątwy, lecz jest wytworzony w filmie świetny klimat. Są momenty gdzie widz może podskoczyć i co najważniejsze - nie nudzi się. Mimo iż jest straszne wzorowany na Ju-on to warto się z nim zapoznać.
Noriko, Rie i Hitomi wybierają się do kina. Po seansie ta ostatnia orientuje się, że zostawiła na sali swój szal. Postanawia pójść po niego, lecz długo nie wraca i jej przyjaciółki zaczynają się niepokoić. Idą jej poszukać na sali kinowej i znajdują ją półprzytomną. Hitomi nie opowiada koleżankom co się wydarzyło i zaczyna zachowywać się coraz dziwniej. Kilka godzin po tym zdarzeniu Rie dowiaduje się z telewizji, że w tym samym kinie co one oglądały film znaleziono ciała matki i córki, które jakiś czas temu zaginęły. Dziewczęta nie są świadome tego, że stały się ofiarą klątwy...
Koji Shiraishi ściąga z Shimizu nie dość, że motyw filmu to i nawet dźwięk zjawy. Film składa się z dziesięciu rozdziałów, które są ustawione do końca, przez co ciężko jest wyłapać o co chodzi (w Ju-on były ułożone losowo). Widać, że produkcja realizowana była niskimi środkami jak w przypadku telewizyjnej Klątwy, lecz jest wytworzony w filmie świetny klimat. Są momenty gdzie widz może podskoczyć i co najważniejsze - nie nudzi się. Mimo iż jest straszne wzorowany na Ju-on to warto się z nim zapoznać.
SCREENY
OCENA
6,5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz