Blogger Tips and TricksLatest Tips For BloggersBlogger Tricks

niedziela, 29 lipca 2012

Coś na progu #2


COŚ NA PROGU #2
wydawnictwo: Dobre Historie

Coś na progu to nowe czasopismo poświęcone tematyce horroru i gatunków pokrewnych. Jest to dwumiesięcznik, całkiem solidnej objętości bo ponad 100 stron i to wszystko za mniej niż paczka papierosów. Co się rzuca w oczy to ładnej jakości okładka na śliskim papierze i nie za duży format gazety, przez co zmieści się do torebki czy plecaka. 

Co do zawartości, to także jestem pozytywnie zaskoczony. Już na samym wstępie dostajemy esej Clive'a Barkera na temat jego wspomnień związanymi z Edgarem Allanem Poe. Potem możemy przeczytać kilka artykułów na temat steampunku, nie tylko w książkach, ale i w muzyce. Głównym tematem numeru jest Moda na retro, o której napisał dużo w swoim artykule Kamil Dachnij. Możemy również przeczytać o mrocznej twórczości Jima Hensona, który znany nam jest przede wszystkim z Muppetów i Ulicy Sezamkowej. Kolejny świetny artykuł zafundował nam Jan Wieczorek opisując historię powstawania jednej z ikon komiksowego horroru - Vampirellę, która do dziś dnia jest szanowana wśród fanów gatunku. Następnie mamy biografię Altegorna Blackwooda, który pisał powieści z gatunku wierd fiction. Teraz czas na poezję i opowiadania. Mamy do czynienia z trzema wierszami Clarka Ashtona Smitha, a następnie 4 genialne opowiadania autorstwa kolejno: Jacka Ketchuma, Altegorna Blackwooda, Marcina Rusnaka i Pawła Pollaka. Najciekawsze w mojej opinii jest dzieło tego drugiego, które powala świetną historią i mistrzowskim klimatem. 

Po świetnych opowiadaniach wita nas dział kryminału. Pani Renata Łukaszewska prowadzi "śledztwo", czemu książki z tego gatunku tak szybko znikają z półek księgarni. Następnie dostajemy analizę rosyjskich powieści kryminalnych, a potem duet Moniki Samsel-Chojnackiej i Rafała Chojnackiego wciąga nas w świat szwedzkich powieści o Sherlocku Holmesie. Znacie historie kradzieży dzieł sztuki z muzeów? Jeżeli nie to na pewno artykuł Zofii Kalety Wam to przybliży. Strefę kryminału wieńczy wywiad z dwoma medykami sądowymi, którzy opowiadają jak wyglądają oględziny na miejscu przestępstwa. 

Dział Varia rozpoczyna artykuł Ady Struś, który mówi o tajemniczej śmierci Edgara Allana Poe. Autorka przybliża nam okoliczności śmierci i wydarzenia z nią związane. Znacie pisarza Bentleya Little? Ja do tej pory też nie znałem, ale po lekturze następnego artykułu czuję, że będę musiał się z jego dziełami zaznajomić. Na zakończenie działu możemy poczytać o Tomaszu Beksińskim. 

Ostatnie kartki czasopisma to kolejno: recenzja gry Znak starszych bogów, co najlepsze, jest to gra planszowa osadzona w stylistyce Lovecrafra, esej Morta Castle, gdzie opisuje swoje przemyślenia na temat grozy, dwa felietony, których autorami są Marcin Wroński i Bartosz Czartorycki, a na samym końcu mamy króciutki, sensowny komiks, gdzie rysunki należą do Krzysztofa Chalika.

Podsumowując, za taką cenę warto nabyć to czasopismo, które mimo iż nie jest typowo poświęcone grozie, to na pewno da fanom tego gatunku wiele przyjemności. W mojej opinii fajnie by było rozbudować bardziej dział prozy i poezji, na rzecz działu kryminału, który nie do końca mi przypadł do gustu. Zdecydowanie polecam!


OCENA
8/10

Za czasopismo dziękuje wydawnictwu



Intelekt Kollapse (2005)


INTELEKT KOLLAPSE (2005)
reż. Krzysztof Włodarski, Jacek "Katos" Katarzyński; scen. Krzysztof Włodarski
kraj produkcji: Polska

Polska nie słynie z dobrej passy w gatunku horroru. W latach 70-80 było kilka filmów rodzimej produkcji takich jak Wilczyca czy Diabeł, lecz przeszły one bez echa i są znane jedynie przez koneserów gatunku. Podobnie sprawa się ma z współczesną historią horroru w Naszym kraju. Są to twory głównie niskobudżetowe a do tego krótkometrażowe, co nie oznacza, że takie kino nie może być interesujące. Całkiem dobrym przykładem jest tu Intelekt Kollapse po który sięgnąłem w sumie tylko dlatego, że ścieżką dźwiękową zajął się tu zespół Profanum, którego płyty uwielbiam i byłem ciekawy co tutaj uczynili, a przy okazji obejrzałem niezłe surrealistyczne dzieło.

Głównym bohaterem jest młody pisarz, któremu brakuje weny aby ukończyć swoją powieść. Odwiedza go pokojówka, ten jej tłumaczy, że nie dokończenie powieści to jakby nie istnieć. Z chłopakiem dzieje się coraz gorzej. Zamiast pisać zdania to wciska bezsensownie zera i jedynki na maszynie do pisania. Udaje się w końcu do profesora, który tłumaczy mu, że musi obrać sobie jakiś cel a nie pisać powieść ot tak...

Teraz pewnie większości osób nasuwa się pytanie: ciekawe czy jest w tym coś wartego uwagi? Owszem, jest. Sam sposób kręcenia filmu. Ujęcia są krótkie, niewyraźne, obraz robi wrażenie starej taśmy filmowej z załamaniami. Większość filmu jest utrzymane w konwencji czerni i bieli, prócz erotycznych wizji pisarza, gdzie obraz wtedy jest przepełniony czerwienią. Interesujące są też dialogi, które wydają się na początku bez sensu, jednak gdy widz po seansie przemyśli sprawę, może dostrzec w nich drugie dno. A największym plusem produkcji jest na pewno ścieżka dźwiękowa. Dark ambientowe utwory stworzone przez Profanum nadają świetnego klimatu i powodują dreszczyk emocji na skórze.

Intelekt Kolapse to strasznie ciężki film, który wymaga od widza pełnej koncentracji i nie ograniczenia na tradycyjną formę filmową. Polecam w szczególności fanom Profanum i tym co chcą zobaczyć niecodzienny horror rodzimej produkcji.

SCREENY




OCENA
6/10

sobota, 28 lipca 2012

[REC] 3: Geneza (2012)


[REC] 3: GENEZA / [REC] 3: GENESIS (2012)
reż. Paco Plaza; scen. Paco Plaza, Luis Berdejo
kraj produkcji: Hiszpania

Paco Plaza tym razem chciał samodzielnie stworzyć kolejną część filmu Rec. Nie wiemy co chciał w tym filmie przekazać, czy to celowo była produkcja nastawiona na komedie czy to po prostu reżyserski niewypał. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie sprawdza się ten film ani jako horror, ani jako komedia. Jedyne co zostało zachowane to charakterystyka zmutowanych stworzeń.

Clara i Koldo biorą ślub. Zjeżdża się cała rodzina na ceremonie, po wszystkim udają się do sali weselnej. Zabawa trwa w najlepsze, gdy nagle jeden z członków rodziny zaczyna się dziwnie zachowywać. Okazuje się, że jest zakażony nieznanym wirusem, którego nabawił się przez ugryzienie psa. Na imprezie zaczyna panować chaos. Goście zaczynają kąsać i zarażać się nawzajem. Ocalali goście, wraz z panem młodym, szukają miejsca ucieczki, gdzie mogą się uchronić przed atakami zarażonych ludzi. Docierają do kaplicy, gdzie znajduje się spora część rodziny, z głośników wydobywa się głos Clary. Koldo teraz ma pewność, że jego małżonka żyje i postanawia ją odnaleźć, lecz ona nie wie nic o losie męża. Przywdziewa on zbroje św. Grzegorza i rusza jej na ratunek. Dziewczyna schroniła wraz z księdzem i szukają jak wydostać się na zewnątrz. Spotykają nieświadomych całej sytuacji kochanków, ale szybko orientują się co jest grane i wszyscy razem poszukują wyjścia, lecz kolejno giną gryzieni przez potwory. Kobieta będąc w kanałach słyszy ich ulubioną piosenkę, którą puścił Koldo na znak tego że żyje. Zdesperowana Clara chwyta za piłę mechaniczną i rusza na spotkanie ze swoim ukochanym...

Reżyser, co najgorsze, zrezygnował ze stylistyki horror verite, chociaż pierwsze dwadzieścia minut może sugerować co innego. Fabularnie też jest fatalnie, bo w porównaniu z wątkami w dwóch poprzednich częściach tu nie mamy się czym zachwycać. Gdyby nawet odebrać film jako komedię, to też humoru sensownego nie ma za dużo, chociaż zdarzają się zabawne momenty jak np. scena gdzie Koldo ubiera się w zbroję, wraz ze swoim kolegą jest genialna. Tak samo wątek z kolesiem-gąbką, który jest parodią znanego z Cartoon Network Spongeboba. Zaskoczeniem była też obecność muzyki, która we wcześniejszych odsłonach nie była obecna. Jednak nie rokowało to jakoś pozytywnie na film. 

Żeby nie skarcić do końca tego filmu, to wielki plus należy się panom charakteryzatorom, którzy świetnie zrobili zmutowanych ludzi i tym uratowali ten film na tyle, że da się go obejrzeć. Sporo krwi jest obecne w filmie, lecz niektóre sceny są nieco przesadzone. Było kilka niezłych scen z zakażonymi w roli głównej, szczególnie momenty ataku. 

Ten film hańbi całą świetną serię Rec. Wątpię aby nawet najwyrozumialszym fanom gatunku podszedł on do gustu. Gdyby został wydany pod innym tytułem to może ocena była by wyższa, ale, że nastawiłem się na mocne, straszne kino jak poprzednicy, tak tutaj zawiodłem się prawie na całej linii.

SCREENY




TRAILER


OCENA
4/10

[REC] 2 (2009)


[REC] 2 (2009)
reż. Jaume Balaguero, Paco Plaza; scen. Jaume Balaguero, Paco Plaza, Manu Diez
kraj produkcji: Hiszpania


Po fenomenalnej pierwszej części Rec, było pewne, że twórcy nakręcą sequel. Po dwóch latach oczekiwania na ekrany kin weszła kontynuacja. W historii tego gatunku z drugimi częściami bywało różnie, gdzie świetnymi przykładami są: Egzorcysta, Wzgórza mają oczy czy Piątek trzynastego. Miałem wielkie oczekiwania co do tego filmu i nie zawiodłem się.

Grupa antyterrorystyczna wkracza na teren objęty kwarantanną. Na miejscu poznają doktora Owena, którego mają wprowadzić do budynku i go osłaniać. Ma rozkaz wejść i obadać sytuacje w posesji. Po wejściu znajdują pokój jakiegoś naukowca, który zajmował się badaniem tajemniczego wirusa. Jeden z żołnierzy idzie się rozejrzeć i zostaje zaatakowany jedną z zainfekowanych mieszkanek. Po ugryzieniu staje się zmutowany i bardzo agresywny. Jego przyjaciel zdenerwował się i próbuje wyciągnąć dokładniejsze informacje na temat tej misji. Okazuje się, że wirus ma powiązanie z demonami i opętaniem, a Owen tak na prawdę jest księdzem. Aby znaleźć antidotum na ten dziwny rodzaj wirusa potrzebna jest krew małej dziewczynki - Tristrany, od której powstało całe te zamieszanie. Podczas dalszych poszukiwań trafiają na kolejne przeszkody i jeszcze jeden żołnierz ginie. Grupa młodych ludzi zauważa, jak jeden ze strażaków wprowadza do kamienicy osobę z zewnątrz i postanawiają pójść za nimi. Małolaty znajdują kamerę jednego z poległych funkcjonariuszy, przez co reszta oddziału wie, że osoby trzecie dostały się do wewnątrz. Po odnalezieniu ich, pojawia się także zaginiona reporterka, Angela Vidal. Rozpoczyna się prawdziwa walka o przetrwanie, kto wyjdzie z tego żywy...

Fabuła ogólnie trzyma zacny poziom, lecz urozmaicenie w postaci demonów i opętania nie za bardzo do mnie przemawia. W pierwszej części mieliśmy do czynienia z nieznanym wirusem, który powodował tylko mutacji i agresywne zachowanie, gdzie postacie przypominały "zombie", a tu dochodzą takie cuda na kiju. Oprawa audio, jak to we wszystkich horror verite jest zerowa, ponieważ zawsze twórcy chcą urealistycznić produkcję. Co do operatora kamery, mamy bardzo podobną sytuację do poprzednika. Ujęcia w większości są wyraźne, można wychwycić wiele szczegółów.

W porównaniu z pierwszą częścią nie ma tu aż tyle strasznych momentów. Brakowało czegoś na zasadzie świetnej sceny ze strychem, lecz ogólnie było kilka niezłych momentów. Podobała mi się charakteryzacja mutantów a najbardziej opętanego dzieciaka. Powiązanie między filmami jest idealne, ponieważ dwójka zaczyna się praktycznie w miejscu zakończenia jedynki. Fajnym zaskoczeniem było też pojawienie się reporterki, która jest już ikoną tego filmu.

Ogólnie rzecz biorąc duet reżyserów mieli świetny pomysł na film i nie zmarnowali potencjału tej historii. Spodziewałem się, że kontynuacja nie będzie trzymała poziomu, lecz w ostatecznym rozrachunku miło się zaskoczyłem. Gorąco polecam fanom horrorów verite.

SCREENY




TRAILER


OCENA
8/10


Prototype (2009)


PROTOTYPE (2009)
wydawca: Activision
platformy: Xbox 360, PlayStation 3, PC




Uwielbiam gry typu Sandbox. W takich grach można robić co się żywnie podoba. Nie ma ograniczonych ruchów, jak w wielu liniowych tytułach, gdzie przez twórców z góry jest narzucona trasa przejścia. Gdy dostałem do rąk własnych Prototype, wiedziałem że to będzie hit.


Nowy York zostało opanowane przez tajemniczy i groźny wirus, który zarażał ludzi zmieniając ich w pełne żądzy mordu mutanty. Aby zapobiec dalszemu rozprzestrzenieniu się wirusa, kontrolę nad częścią miasta przejmuje specjalny oddział militarny o nazwie Black Watch Special Forces, która ma za zadanie zlikwidować źródło wirusa.Wcielamy się w postać Alexa Mercera, który został zarażony wirusem, zdobywając przy tym nadludzkie zdolności i siłę. Alex sam do końca nie pamięta, co się z nim stało i kto mu to zrobił. Celem tej gry, jak łatwo się można domyślić, jest znaleźć człowieka odpowiedzialnego za całe to zamieszanie.


Fabuła nie jest dość skomplikowana, i nie odstrasza jak w niektórych tytułach, po prostu jest w sam raz. Największym autem tej gry jest swoboda w poruszaniu się po mieście, oraz szybka akcja. Walka jest emocjonująca i wciągająca. Alex ma do dyspozycji duży wachlarz umiejętności, którymi może się posługiwać w walce z mutantami i żołnierzami np. wystrzelenie ze swojego ciała macek, łapiących wszystko w pobliżu kilkudziesięciu metrów, lub zmienić swoje ramię w potężne ostrze. Sterowanie nie jest zbyt skomplikowane, ale też nie za łatwe, prawie wszystkie ataki wyprowadzamy lewym i prawym klawiszem, gdzie lewy klawisz odpowiedzialny jest za zwykły atak, a prawy za specjalny atak. Gdy zdobędziemy wystarczającą ilość punktów doświadczenia, możemy je zamienić na jeszcze groźniejsze umiejętności. Możemy też poprawić siłę witalną bohatera, prędkość, z jaką porusza się itd. Bardzo fajną umiejętnością jest kradzież ciała innemu przechodniowi lub żołnierzowi, gdzie możemy zyskać nie tylko jego wygląd, lecz także jego umiejętności a nawet pamięć. Nie raz uratowało mi to skórę, kiedy musiałem szybko zniknąć z pola widzenia nieprzyjaciela. Do dyspozycji mamy także pojazdy, ale tych nie ma zbyt wiele. Możemy wsiąść za stery helikopterów i czołgów, po dwa rodzaje na każdy typ. Sterowanie nimi jest dziecinnie łatwe. 


Graficznie gra prezentuje się dobrze: niektóre tekstury elementów otoczenia, oraz postaci mogłyby być bardziej szczegółowe ale tak poza tym nie ma się do czego przyczepić. Miasto wygląda rewelacyjnie, chociaż to nie jest raczej wierna kopia oryginalnego NY, lecz i tak jest fajnie. Możemy chodzić i skakać po każdym bloku i wieżowcu, co daje odczucie prawdziwej wolności. W grze, oprócz głównej fabuły, która jest strasznie krótka, możemy wykonywać rożnego rodzaju eventy, za które dostajemy medal, oraz trochę doświadczenia. Jedynym mankamentem tych eventów jest to, że są one powtarzalne, można się zanudzić.


Podsumowując dzieło Radical Entertainment, jest to naprawdę dobra gra, bawiłem się przy niej świetnie. Jeszcze w życiu nie grałem w grę, gdzie swoboda działania byłaby aż tak duża. Mogłem się poczuć jak prawdziwy superbohater. Polecam tę grę wszystkim, bo chyba każdemu przypadnie do gustu.


SCREENY




OCENA
8/10

Osiem części Halloween - 13TH Street

Konkurs, który organizuje 13TH Street zbliża się wielkimi krokami. Prezentujemy Wam artykuł na temat legendarnej serii Halloween, który otrzymaliśmy od Universal.



Osiem nierównych części „Halloween”

Halloween to amerykańskie święto, które z pozoru ma straszyć, ale  tak naprawdę oswajać ludzi z tematyką śmierci. Inaczej jest w serii filmów o tym samym tytule, gdzie krew
i przemoc są jednymi z głównych motywów, bohaterom zagraża psychopatyczny morderca, a w widzom… no właśnie, raz przerażenie, innym razem –  nuda. „Hallowen: Powrót” będzie można obejrzeć już w najbliższą niedzielę, 29 lipca o godzinie 22:00 na kanale 13TH STREET Universal.

Pierwsza część „Halloween” ujrzała światło dzienne w 1978 roku. Wyreżyserował ją John Carpenter,  który także skomponował muzykę do wielu kolejnych filmów  z tej serii. Jak na niskobudżetowy film, który powstał w 21 dni, „Halloween” odniósł ogromny sukces i przyniósł blisko 75 milionów dolarów zysku. Jako że dysponowano zaledwie 300 tysiącami  dolarów, ekipa była zmuszona do licznych cięć budżetowych. I tak, Meyers wystąpił w masce z odzysku, w której wcześniej szalał na planie bohater „Diabelskiego deszczu”, zaś aktorzy chodzili w swoich własnych ubraniach. Żadne duże studio filmowe nie było zainteresowane dystrybucją „Halloween”. Zapewne po latach żałowano tej decyzji, film odniósł nie tylko ogromny sukces finansowy, ale stał się pozycją kultową dla każdego wielbiciela horrorów. Pismo SFX przyznało „Halloween” I miejsce w rankingu najlepszych horrorów, zaś Total Film uplasowało produkcję na II miejscu najlepszych horrorów wszechczasów. Pierwsza część filmu stała się początkiem długiej serii slasherowej oraz początkiem kariery Jamie Lee Curtis, która dzięki tej produkcji stała się rozpoznawalna.

Sequel kinowego hitu rozpoczyna się w tym samym momencie, w którym skończyła się część pierwsza. Reżyserem drugiej części „Halloween” z 1981 roku był Rick Rosenthal. Wyprodukowaniem filmu tym razem zajęło się Universal Studios.  Choć zmienił się odtwórca roli Michaela, maska pozostała ta sama. Zaledwie rok później powstała kolejna część slasherowej serii. W 1982 roku powstał film „Halloween III. Sezon czarownic”. Wielu fanów było rozczarowanych tym, że nie ma  nim pary głównych bohaterów – wspomnianego już Michaela Myersa i Laurie Strode. W tej części, wspólnym mianownikiem miał być czas akcji, a nie postaci. Choć według wielu osób jest to jedyny film cyklu, w którym nie pojawił się Myers, nie jest to do końca prawda – jego postać była widoczna na… ekranie telewizora, w reklamie filmu „Halloween”. Głosy oburzenia, że to nie jest ten klimat, że tytuł powinien być inny, świadczą o jednym – widzowie najwyraźniej stęsknili się za psychopatycznym mordercą.

Zgodnie z życzeniem fanów - Michael powrócił. W 1988 roku straszył ponownie w części czwartej - „Halloween. Powrót Michaela Myersa”. Mimo licznych ran postrzałowych bohater wybudził się ze śpiączki i kontynuował swoje krwawe dzieło. Cel jego działań, Laurie Strode, poniosła wcześniej śmierć w wypadku samochodowym, więc teraz na celowniku mordercy znalazła się jej córka – Jamie (imię to nadano dziewczynie na cześć Jamie Lee Curtis). Niemal jednocześnie z czwartą, była kręcona piąta część, która miała premierę w 1989 roku. Tym razem również, kilkakrotnie postrzelony Michael, zapadł w śpiączkę, a obudziwszy się w Halloween, znowu zaatakował. Pojawił się także tajemniczy mężczyzna w czerni, którego wątek rozwinięto w części szóstej - „Halloween: Przekleństwo Michaela Myersa”.

„Halloween: 20 lat później” po raz trzeci wystąpiła Jamie Lee Curtis. Produkcja z 1998 roku odniosła kasowy sukces. Choć wcześniej Laurie Strode rzekomo zginęła, w siódmej części slashera okazało się, że w rzeczywistości żyła ona nadal pod zmienionym nazwiskiem (zmieniła tożsamość, by ukryć się przed psychopatycznym mordercą). W filmie wystąpiły wschodzące gwiazdy kina: Josh Hartnett  i Michelle Williams. Wielu fanów serii właśnie tę część uważa za najlepszą.

Część ósma, „Halloween: Powrót” miała premierę w 2002 roku. Ożywiono w niej wcześniej zmarłego Myersa. W filmie grupa studentów wybrała się do dawnego domu mordercy, w celu nagrania transmisji na żywo. Psychopata sprawił, by w internetowym przekazie nie zabrakło emocji. Jak silne one będą - widzowie przekonają się o tym już 29 lipca o godzinie 22:00, kiedy to 13TH STREET Universal pokaże „Halloween: Powrót”.

Rob Zombie w 2007 roku postanowił nakręcić nową wersję  tego klasycznego filmu slasherowego.  Powstał remake zatytułowany „ Halloween”, który spotkał się jednak z chłodnym przyjęciem. Okazało się, jak ciężko jest zmierzyć się z kultową, dla wielbicieli horroru, produkcją. Zombie wyreżyserował także dwa lata później „Halloween II”, w którym to po raz pierwszy na ekranie pojawia się (do tej pory skrywana za maską) twarz Myersa... zapewne, nie po raz ostatni!

„Halloween: Powrót” w niedzielę 29 lipca o godzinie 22:00 tylko na 13TH STREET Universal!



piątek, 27 lipca 2012

Ju-on: The Grudge - Haunted House Simulator (2009)


JU-ON: THE GRUDGE - HAUNTED HOUSE SIMULATOR (2009)
wydawca: Rising Star Games
platforma: Nintendo Wii

Ju-On: The Grudge, to gra z gatunku horror, która bazuje na motywach filmowego cyklu japońskich horrorów, reżyserii Takashi'ego Shimizu. Producent gry: Feelplus, nakierował ja na skuteczne przestraszenie gracza. Spotykamy na swojej drodze postacie znane z filmu, czyli Toshio i Kayako.


Gracz ma do przejścia 4 epizody podstawowe, plus 1 dodatkowy po zebraniu wszystkich ukrytych rzeczy. W każdym wcielamy się w inną postać. W pierwszym etapie wcielamy się w młodą dziewczynę o imieniu Erica i mamy do przejścia starą, opuszczoną fabrykę. Drugi poziom zaczyna się w szpitalu, gdzie głównym bohaterem jest Miki. Okazuje się, że w szpitalu nie ma żadnych ludzi. Kolejna postać to Ken, jest kurierem i dostał zlecenie na doręczenie przesyłki do mieszkania 301. W ostatnim z podstawowych epizodów, wcielamy się w Hiro, który jest ochroniarzem w pewnej firmie. Przeglądając monitoring widzi nieznaną postać. Piąty, bonusowy epizod dla fanów filmu będzie swoistym rajem, ponieważ akcja toczy się w filmowym, nawiedzonym domu. 


Grafika, jak na konsole Nintendo Wii, dość średnio wyszła twórcom. Tekstury nie były zbyt wysokiej jakości, tak jak i cienie. Animacja postaci zostawia dużo do życzenia, lecz nie ma tragedii. Ścieżka dźwiękowa nadawała odpowiedniego klimatu w grze i jest jednym z największych atutów tej pozycji. Sterowanie było bardzo niedopracowane. Jednym słowem - porażka. Postać zachowywała się drętwo i strasznie wolno chodziła, co dla gracza stawało się męczące, lecz wynagradza to widok z oczu bohatera, przez co czujemy się tak, jakbyśmy uczestniczyli w tych wydarzeniach. Interesującym faktem jest to, że gracz do dyspozycji tylko latarkę i żeby przeżyć musi znajdować do niej baterie. 


Mimo tych wad, gra ma niesamowity klimat i gwarantowanie jest to, że chyba każdy gracz nie raz podskoczy podczas rozgrywki. Zapewniają to epickie sceny z Kayako i Toshio w roli głównej. Strasznie podobały mi się w grze ucieczki przed duchami, gdzie trzeba było szybko interweniować, przez co często zdarzały się pomyłki, bo poziom strachu był nieziemski. Mogę zapewnić, że wszystkim fanatikom serii Ju-on ta gra zdecydowanie przypadnie do gustu. Jeśli ktoś zna wszystkie części filmowej "Klątwy", mógł narzekać na małą ilość scen z udziałem Toshio (dwie ostatnie części), lecz po zagraniu będą mieli go aż ponad to, co jest ogromnym plusem. Ta gra jest świetnym dopełnieniem sagi, którą stworzył Takaishi Shimizu.


SCREENY




OCENA
7/10

niedziela, 1 lipca 2012