KRĄG / THE RING (2002)
reż. Gore Verbinski; scen. Ehren Kruger
kraj produkcji: USA, Japonia
Najpierw była książka w 1991r. Potem w Japonii nakręcili klasyczny już horror Ringu w 1998r. Cztery lata po jego premierze wychodzi amerykańska wersja filmu. Jak w przypadku hollywoodzkich remake'ów azjatyckich filmów różnie bywa, (świetnym przykładem jest Ju-on, który w wersji amerykańskiej wypada gorzej) lecz tutaj wypada tak samo świetnie jak jego japoński pierwowzór.
Becca i Katie spędzają wspólnie wieczór. Ta pierwsza opowiada, że słyszała o kasecie video po obejrzeniu której, dzwoni do ciebie telefon i głos w słuchawce mówi, że umrzesz za siedem dni. Okazuje się, że Katie oglądała tą taśmę i właśnie dziś mija tydzień. Dziewczyna umiera. Po pogrzebie Rachel, reporterka i główna bohaterka filmu, dowiaduje się, że prócz dziewczyny zginęło także troje innych młodych osób, też w niewyjaśnionych okolicznościach. Postanawia wszcząć śledztwo i odnaleźć tajemniczą kasetę. Odbiera zdjęcia Katie z pobytu na wspólnym weekendzie ze znajomymi i zauważa, że twarze są dziwnie zniekształcone. Jedzie do Moutain Inn i znajduje w tym samym domku co była grupka znajomych taśmę z dziwnym nagraniem. Ogląda je i dzwoni do niej telefon, mówiąc, że za siedem dni umrze. Zaczyna swój wyścig ze śmiercią...
Film strasznie trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej minuty. Są miejsca w których można się na prawdę przestraszyć (jak wywołujący u mnie dreszcze film na kasecie video). Z aktorów uwagę zwróciłem na Davida Dorfmana, grającego Aidana, syn Rachel. Strasznie chłopak kojarzył mi się z Dannym Lloyd'em grającym w Lśnieniu. Najbardziej mi jego rola zapadła w pamięć. Podsumowując amerykanie zrobili bardzo solidny remake, w którym nie brakuje klimatu, jak i strasznych scen i bardzo często chce się do niego wracać.
Film strasznie trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej minuty. Są miejsca w których można się na prawdę przestraszyć (jak wywołujący u mnie dreszcze film na kasecie video). Z aktorów uwagę zwróciłem na Davida Dorfmana, grającego Aidana, syn Rachel. Strasznie chłopak kojarzył mi się z Dannym Lloyd'em grającym w Lśnieniu. Najbardziej mi jego rola zapadła w pamięć. Podsumowując amerykanie zrobili bardzo solidny remake, w którym nie brakuje klimatu, jak i strasznych scen i bardzo często chce się do niego wracać.
SCREENY
Ring tak mi siadł na psychikę, że histeryzowałam jeszcze przez 5 dni po seansie. kiedy to było.. nie odważę się podejść do niego jeszcze raz... nigdy!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Właśnie dużo opinii słyszałem, że Ring siadł na psychikę widzom. Mnie straszył ale bardziej zrył głowę Noroi czy Ju-on nie wiem czemu :)
OdpowiedzUsuńa bo te azjatyckie wszystkie lasują mózgi :) ma w sobie ten dziwny klimat, bo zasadniczo nic się nie dzieje, ale ta scena z telewizorem... łoooooo matko! tego się nie zapomina.
UsuńMnie nie straszył, na psychikę też nie siadł (w tym aspekcie bardziej działają na mnie filmy typu "Dziewczyna z sąsiedztwa" według powieści Jacka Ketchuma, a nie ghost story), ale klimat miał niepowtarzalny, no i rzecz jasna świetna Naomi Watts, która mocno zawyżyła poziom tej produkcji. Moim zdaniem "Ring" to najlepszy remake azjatyckiego horroru.
OdpowiedzUsuńNa mnie to bardzo działają takie filmy, natomiast Dziewczyny nie widziałam, ani nie czytałam, choć chciałabym, bo tyle już dobrego słyszałam o Ketchumie. Ale faktycznie, też uważam, że Ring to najlepsza amerykańska przeróbka :)
UsuńJak już wspomniałam, to mój ulubiony horror :-) Klimat niepowtarzalny, "schizowaty", wspaniała muzyka, maksimum napięcia i świetni aktorzy. Kiedy oglądałam go po raz pierwszy, naprawdę byłam przerażona. I o ile Azjaci wymyślili genialną wręcz historię i stworzyli jako pierwsi film, o tyle Amerykanie zrobili z tej historii naprawdę mocne kino z trzymającą w napięciu akcją przez niemal cały seans. Oglądałam pierwowzór, ale niestety przeszkadzała mi wlecząca się akcja i mało dynamiczni bohaterowie, przy czym scena "spacerującej" Sadako była naprawdę ostra. Amerykańska wersja jednak podoba mi się o wiele bardziej i coś w tym jest, że po jej obejrzeniu zapada głęboko w pamięć. Czy tego chcemy czy nie. Jak dla mnie mistrzostwo i koniec :-) Dzięki za recenzję!!! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNie ma za co dziękować :) Prędzej czy później film i tak by się tu znalazł. Swoją drogą natchnęło mnie to do przypomnienia sobie wszystkich części Ringu, więc w następnym tygodniu możecie liczyć na więcej recenzji o filmie z kasetą video ;p
OdpowiedzUsuńSwoją drogą wiecie może gdzie można dorwać Ringu: Kanzen-ban z 1995r?
OdpowiedzUsuń