BODY #19 (2007)
reż. Paween Purikitpanya; scen. Paween Purikitpanya, Chukiat Sakveerakul
kraj produkcji: Tajlandia
Coraz częściej spotykam się w kinie grozy, z debiutanckimi filmami reżyserów, które wychodzą fenomenalnie. "Body #19", jest świetnym przykładem. Jeśli lubi ktoś kino trzymające w napięciu, przerażające i nieźle pokręcone fabularnie, oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu, to niech koniecznie go obejrzy.
Chłopak o imieniu Chon jest na spektaklu w operze. Gdy opuszcza jej gmach, zaczyna mieć urojenia, które przeradzają się w koszmary. Podczas krojenia krewetek, kaleczy się w palec, więc jego siostra P'Ae zawozi go do szpitala, gdzie zostaje przebadany przez doktora Jib'a, który sugeruje chłopakowi odwiedzenie dr. Usy, psychiatry. Pewnego razu Chon pod wpływem jednego ze swoich koszmarów, omal nie udusił siostry, więc jednak udaje się do psychiatry. Opowiada jej o swoich snach, o tym, co w nich widzi, kto w nich go prześladuje. Wspomina o jednym z nich, że widzi on morderstwo kobiety, której ciało zostaje rozczłonkowane. Podczas seansu hipnotycznego, pisze on na kartce kobiece imię "Dararai", doktor Usa uważa, że ona może być kluczem do jego choroby i znalezienie jej może rozwikłać jego problemy. Podczas wizji, ukazuje mu się tajemnicza twarz, którą kojarzy ze swoich snów. Rozkazuje mu ona odnaleźć kobietę. Zaczynają ginąć ludzie. Mężczyzna uważa, ze jest bliski rozwikłania zagadki, ale myli się, cała historia komplikuje się jeszcze bardziej, co daje widzowi większą satysfakcję z oglądania filmu, gdyż finał okazuje się dla niego szokujący...
Dla fanatików horrorów, a w szczególności kunsztu azjatyckiego kina, to dzieło ukaże nowy pogląd na filmy produkcji z tych krajów. Oczywiście znajdziemy w nim długowłosą zjawę, ale proszę się tym nie zrażać, ponieważ mamy tu świetną fabułę, efekty specjalne (chwilami są przesadne, ale nie razi to za bardzo). Moim zdaniem, każdy znajdzie w nim ogromną dawkę scen, na których na pewno podskoczy i które będą szokowały. No i zaskakująca końcówka, niby wszystko jasne, ale swojego rodzaju "schizy", "loty" z pewnością odczujecie...
Chłopak o imieniu Chon jest na spektaklu w operze. Gdy opuszcza jej gmach, zaczyna mieć urojenia, które przeradzają się w koszmary. Podczas krojenia krewetek, kaleczy się w palec, więc jego siostra P'Ae zawozi go do szpitala, gdzie zostaje przebadany przez doktora Jib'a, który sugeruje chłopakowi odwiedzenie dr. Usy, psychiatry. Pewnego razu Chon pod wpływem jednego ze swoich koszmarów, omal nie udusił siostry, więc jednak udaje się do psychiatry. Opowiada jej o swoich snach, o tym, co w nich widzi, kto w nich go prześladuje. Wspomina o jednym z nich, że widzi on morderstwo kobiety, której ciało zostaje rozczłonkowane. Podczas seansu hipnotycznego, pisze on na kartce kobiece imię "Dararai", doktor Usa uważa, że ona może być kluczem do jego choroby i znalezienie jej może rozwikłać jego problemy. Podczas wizji, ukazuje mu się tajemnicza twarz, którą kojarzy ze swoich snów. Rozkazuje mu ona odnaleźć kobietę. Zaczynają ginąć ludzie. Mężczyzna uważa, ze jest bliski rozwikłania zagadki, ale myli się, cała historia komplikuje się jeszcze bardziej, co daje widzowi większą satysfakcję z oglądania filmu, gdyż finał okazuje się dla niego szokujący...
Dla fanatików horrorów, a w szczególności kunsztu azjatyckiego kina, to dzieło ukaże nowy pogląd na filmy produkcji z tych krajów. Oczywiście znajdziemy w nim długowłosą zjawę, ale proszę się tym nie zrażać, ponieważ mamy tu świetną fabułę, efekty specjalne (chwilami są przesadne, ale nie razi to za bardzo). Moim zdaniem, każdy znajdzie w nim ogromną dawkę scen, na których na pewno podskoczy i które będą szokowały. No i zaskakująca końcówka, niby wszystko jasne, ale swojego rodzaju "schizy", "loty" z pewnością odczujecie...
SCREENY
OCENA
9,5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz