RINGS (2017)
reż. F. Javier Gutiérrez; scen. David Loucka, Jacob Esteskraj, Akiva Goldsman
produkcji: USA
produkcji: USA
Dwanaście lat, tyle czasu minęło od poprzedniej amerykańskiej wersji filmu The Ring. O ile pierwszy remake azjatyckiego "Ringu" wyszedł amerykanom całkiem dobrze, tak następca w formie The Ring 2 był już raczej kiepski. Jak wyszło w przypadku trzeciej odsłony serii?
Mówiąc krótko, jeszcze gorzej. Za film wzięło się aż trzech scenarzystów, jednak absolutnie nie podołali napisaniu ciekawej historii. Wątek fabularny kręci się wokół niejakiej Julii i jej chłopaka Holta. Ten właśnie, bierze udział w badaniach profesora Gabriela nad taśmą znaną już z poprzednich epizodów serii. Julia chcąc ochronić chłopaka przed niebezpieczeństwem ogląda film, a tym samym ściąga na siebie klątwę Samary. Od tego momentu fabułę ciągną dziwne wizje głównej bohaterki. Nie wiadomo czemu akurat ona doświadcza takich wizji, gdy inne postacie widzące treść kasety takich nie mieli. Nie wiadomo też czemu akurat jej kopia filmu postanawia się zmienić, i zawiera dodatkowy materiał. Wątki takie jak wspomniane badania nad kasetą, czy scena z samolotu w pierwszych minutach filmu, mogły by być jakoś rozwinięte, jednak scenarzyści całkowicie porzucają te pomysły i brną w niezbyt ciekawie zrealizowany wątek rodziców Samary.
Przedstawiany widzowi obraz jest zupełnie pozbawiony klimatu znanego z poprzednich amerykańskich produkcji, nie wspominając nawet o tym klimacie który czuć było w oryginalnej japońskiej serii. Nawet jumpscare'y choć jest ich zaledwie kilka, nie wyszły. Sceną na której choć minimalnie podskoczyłem, była scena w której bohater otwiera parasolkę, a to nie świadczy dobrze. Sama Samara gości na ekranie zdecydowanie za krótko, choć biorąc pod uwagę to, że nie jest nawet w połowie tak przerażająca jak w innych odsłonach The Ring, to może i dobrze. Jedynym plusem który zauważyłem na początku filmu to montaż jednak, i on znudził się podczas seansu, gdyż przez cały czas trwania gra on na tych samych patentach.
Zagorzali fani będą czuć się zawiedzeni, a tym do których od początku nie porwała seria o Samarze, gorąco nie polecam oglądania tej części. Produkcja ewidentnie twórcom nie wyszła, a jedyne co może z niej zapaść w pamięci to kilkuletnia dziewczynka wychodząca z ekranu smartphone'a.
Mówiąc krótko, jeszcze gorzej. Za film wzięło się aż trzech scenarzystów, jednak absolutnie nie podołali napisaniu ciekawej historii. Wątek fabularny kręci się wokół niejakiej Julii i jej chłopaka Holta. Ten właśnie, bierze udział w badaniach profesora Gabriela nad taśmą znaną już z poprzednich epizodów serii. Julia chcąc ochronić chłopaka przed niebezpieczeństwem ogląda film, a tym samym ściąga na siebie klątwę Samary. Od tego momentu fabułę ciągną dziwne wizje głównej bohaterki. Nie wiadomo czemu akurat ona doświadcza takich wizji, gdy inne postacie widzące treść kasety takich nie mieli. Nie wiadomo też czemu akurat jej kopia filmu postanawia się zmienić, i zawiera dodatkowy materiał. Wątki takie jak wspomniane badania nad kasetą, czy scena z samolotu w pierwszych minutach filmu, mogły by być jakoś rozwinięte, jednak scenarzyści całkowicie porzucają te pomysły i brną w niezbyt ciekawie zrealizowany wątek rodziców Samary.
Przedstawiany widzowi obraz jest zupełnie pozbawiony klimatu znanego z poprzednich amerykańskich produkcji, nie wspominając nawet o tym klimacie który czuć było w oryginalnej japońskiej serii. Nawet jumpscare'y choć jest ich zaledwie kilka, nie wyszły. Sceną na której choć minimalnie podskoczyłem, była scena w której bohater otwiera parasolkę, a to nie świadczy dobrze. Sama Samara gości na ekranie zdecydowanie za krótko, choć biorąc pod uwagę to, że nie jest nawet w połowie tak przerażająca jak w innych odsłonach The Ring, to może i dobrze. Jedynym plusem który zauważyłem na początku filmu to montaż jednak, i on znudził się podczas seansu, gdyż przez cały czas trwania gra on na tych samych patentach.
Zagorzali fani będą czuć się zawiedzeni, a tym do których od początku nie porwała seria o Samarze, gorąco nie polecam oglądania tej części. Produkcja ewidentnie twórcom nie wyszła, a jedyne co może z niej zapaść w pamięci to kilkuletnia dziewczynka wychodząca z ekranu smartphone'a.
SCREENY
TRAILER
OCENA
2/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz