Blogger Tips and TricksLatest Tips For BloggersBlogger Tricks

niedziela, 31 marca 2019

Ju-on: The Final Curse (2015)


JU-ON: THE FINAL CURSE (2015)
reż. Masayuki Ochiai; scen. Masayuki Ochiai, Takashige Ichise
kraj produkcji: Japonia

Po długiej, ponad piętnastoletniej niekończącej się serii przyszła wreszcie pora na finał. Nie powiem, po filmie z roku 2014 mój apetyt na Ju-on znów trochę się podniósł, bo film mimo iż inny to trzymał fason starych części reżyserowanych przez Shimizu. Jak widzicie, plakat zwiastuje nam tu liczbę 4, lecz z moich obliczeń wynika, że to już ósma część sagi, która póki co ma być tą finałową.

Historia w filmie jest płynną kontynuacją tego co widzieliśmy w poprzedniczce. Wprowadzone natomiast są niespodziewane zmiany, jak na przykład to, że kultowego domu, w którym panowała klątwa już nie ma, a cała historia w końcu ma jakieś sensowne zakończenie (co prawda dalej otwarte, ale mimo wszystko). Narracja jest poprowadzona w klasyczny sposób, czyli film jest podzielony na epizody, gdzie każdy opowiada o innej osobie. Patent sprawdzony i udany, więc nie było potrzeby tego zmieniać. Historia też jest strasznie spójna z poprzednim filmem z serii i wyjaśnia się wiele wątków, które tam były pominięte.

Groza w filmie jest jeszcze na wyższym poziomie niż w poprzedniku. Reżyserowi udało się idealnie dozować napięcie, są momenty suspensu i jest też sporo straszaków. Szczerze powiedziawszy nie sądziłem, że w przeciągu roku uda się zrobić ponownie równie dobrą część Ju-on jak poprzedniczka i na szczęście się myliłem. Mamy znów zarówno Toshio jak i Kayako, ale warto czekać na zakończenie, bo to muszę przynzać - zaskoczyło niesamowicie. Warto tez zwrócić uwagę na sprawnie zmontowany obraz i sceny, które są najnormalniej w świecie ładne. Dużo momentów jest też kręcone w nocy co dodatkowo podsyca atmosferę niepokoju. Co prawda trochę brakuję tu duszności pierwszych części, sporo dzieje się na otwartych przestrzeniach, ale jest bardzo solidnie.

Ostatnia część Ju-on to znów kawał solidnego azjatyckiego kina. Fani którzy rozkochali się w pierwszych częściach tu nie powinni się zawieźć, a Ci co zaczęli oglądać od filmu z 2014 roku również będą usatysfakcjonowani seansem. Cieszy mnie, że seria nie zjechała w dół jak to bywa często przy tak wielu kontynuacjach, tylko mimo wszystko trzyma ten sam dobry poziom. Jak dla mnie jest to pozycja warta polecenia, może nie tyle na zaznajomienie się z serią, ale jako dobry sequel równie dobrego horroru.

SCREENY







TRAILER


OCENA
7/10

1 komentarz:

  1. Podobał mi się ten horror, pomimo, że nie obejrzeliśmy w nim nic nowego: sceny z duchem identyczne, jak w poprzednich częściach, a i sceny śmierci nie były jakoś nazbyt wyszukane. Jednak pomimo tego oglądało się przyjemnie i niekiedy można było poczuć ten przyjemny dreszczyk na plecach. :)

    OdpowiedzUsuń