TOKYO GORE POLICE / TOKIJSKA POLICJA GORE (2008)
reż. Yoshihiro Nishimura; scen. Kengo Kaji, Yoshihiro Nishimura
kraj produkcji: Japonia, USA
kraj produkcji: Japonia, USA
Chodzą ostatnio za mną jakieś brutalne produkcje, gdzie posoka będzie lała się litrami, będzie można pooglądać sceny tortur i różne dziwne dewiacje. Krążąc po sieci w poszukiwaniu takowych filmów przewijała mi się często nazwa "Tokyo Gore Police". Długo nie myśląc wziąłem się za oglądanie, bo nie dość, że gore ma w tytule, to jeszcze jest to film azjatycki, do którego mam ogromną słabość. Miałem spore oczekiwania, bo w końcu ten tytuł jest prawie w każdym zestawieniu brutalnych filmów, więc czy coś mogło pójść nie tak?
Akcja filmu toczy się w tytułowym mieście, gdzie służby bezpieczeństwa zostały sprywatyzowane. Są bardziej skuteczni, ale jednoczeście bardziej brutalni. W Tokio panuje wysyp tak zwanych "inżynierów" - ludzi z wszczepionym guzem w kształcie klucza, który sprawia, że po okaleczeniu danej części ciała wychodzi z niej jakaś niebezpieczna broń. Najlepszą w oddziale do eksterminacji mutantów jest Ruka, główna bohaterka filmu. Jej celem jest wykończenie wszystkich inżynierów, by Tokio było oczyszczone z przestępczości.
Film w kategorii gore sprawdza się z jednej strony wybitnie, bo trzeba przyznać, że posoka leje się gęsto, czasem aż za gęsto, trupów jest od groma, odcinanie kończyń i innych tego typu rzeczy jest sporo, więc w sumie wszystkie warunki aby być dobrym filmem gore zostają spełnione. Otóż grubo się mylicie. Efekty są zrobione półamatorsko, krew jakaś taka rzadka i przezroczysta, a same sceny miejscami bardziej przypominają komedię niż poważne mordowanie inżynierów. Oczywiście, jeśli do tego filmu podejdzie się z przymrużeniem oka to może się nawet podobać, lecz ja chyba za bardzo się napaliłem na dobrą produkcje, patrząc dodatkowo na to, że główną rolę gra tutaj Eihi Shiina, która przecież tak świetnie zagrała w "Audition" z 1999 roku.
Tokyo Gore Police to film nie dla każdego. Fani gore zawiodą się małym realizmem scen, nienaturalnie prezentującą się krwią i fabułą która została źle wykorzystana. Z kolei fani grozy nie znajdą tu nic dla siebie, bo straszenia w tym nie ma, bardziej nastawiony jest film na szokowanie, a wychodzi z tego niestety groteska. Plus ogromny dla Eihi Shiiny, bo ona ratuje ten film na tyle, że da się go obejrzeć.
Akcja filmu toczy się w tytułowym mieście, gdzie służby bezpieczeństwa zostały sprywatyzowane. Są bardziej skuteczni, ale jednoczeście bardziej brutalni. W Tokio panuje wysyp tak zwanych "inżynierów" - ludzi z wszczepionym guzem w kształcie klucza, który sprawia, że po okaleczeniu danej części ciała wychodzi z niej jakaś niebezpieczna broń. Najlepszą w oddziale do eksterminacji mutantów jest Ruka, główna bohaterka filmu. Jej celem jest wykończenie wszystkich inżynierów, by Tokio było oczyszczone z przestępczości.
Film w kategorii gore sprawdza się z jednej strony wybitnie, bo trzeba przyznać, że posoka leje się gęsto, czasem aż za gęsto, trupów jest od groma, odcinanie kończyń i innych tego typu rzeczy jest sporo, więc w sumie wszystkie warunki aby być dobrym filmem gore zostają spełnione. Otóż grubo się mylicie. Efekty są zrobione półamatorsko, krew jakaś taka rzadka i przezroczysta, a same sceny miejscami bardziej przypominają komedię niż poważne mordowanie inżynierów. Oczywiście, jeśli do tego filmu podejdzie się z przymrużeniem oka to może się nawet podobać, lecz ja chyba za bardzo się napaliłem na dobrą produkcje, patrząc dodatkowo na to, że główną rolę gra tutaj Eihi Shiina, która przecież tak świetnie zagrała w "Audition" z 1999 roku.
Tokyo Gore Police to film nie dla każdego. Fani gore zawiodą się małym realizmem scen, nienaturalnie prezentującą się krwią i fabułą która została źle wykorzystana. Z kolei fani grozy nie znajdą tu nic dla siebie, bo straszenia w tym nie ma, bardziej nastawiony jest film na szokowanie, a wychodzi z tego niestety groteska. Plus ogromny dla Eihi Shiiny, bo ona ratuje ten film na tyle, że da się go obejrzeć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz