GET OUT! / UCIEKAJ (2017)
reż. Jordan Peele; scen. Jordan Peele
kraj produkcji: USA
W związku z tym, że w kinach obecnie możemy obejrzeć horror "To my", postanowiłem odświeżyć sobie poprzednią produkcję z pod ręki Jordana Peele'a, mianowicie: "Uciekaj".
Film ten był reżyserskim debiutem Nowojorczyka, lecz nie przeszkadzało mu to w zdobyciu Oscara za najlepszy scenariusz w 2018 roku. Dla wielu fanów kina nie był to oczywisty wybór, niektórzy zarzucali jury, że wybrali go z powodu przewijającego się przez tytuł wątku rasizmu, z czym osobiście nie mogę się zgodzić. Film prezentuje ciekawie napisaną historię i posiada niewyobrażalnie dużą dbałość o szczegóły, co z miejsca uczyniło go w moich oczach faworytem tamtego rozdania statuetek.
Produkcja przedstawia historię Chrisa i Rose którzy są parą od kilku miesięcy. Nadchodzi czas w którym dziewczyna postanawia, że jej rodzice muszą w końcu poznać chłopaka. W domu Rose, panuje dziwna - szczególnie dla głównego bohatera - atmosfera. Z pozoru mili ludzie w podeszłym wieku zapewniają, że nie ma w nich za grosz rasizmu, lecz ich czarni sprzątacze i ogrodnicy zdają się sugerować widzowi coś innego. Po czasie Chris poznaję prawdę o rodzinie Armitage, która jest wiele bardziej przerażająca niż mogło się wydawać.
Dzięki wspomnianej wcześniej dbałości o szczegóły w scenariuszu, film zyskuje z każdym kolejnym obejrzeniem. Znając zakończenie i główną intrygę czarnych bohaterów, zwraca się uwagę na inne rzeczy, a te dopracowane są po prostu genialnie. Każdy dialog jak i każdy rekwizyt użyty w produkcji mają swój cel i swoje znaczenie. Drobnostki takie jak to, że wszyscy pracownicy noszą czapki lub peruki, czy na pozór przypadkowe rozlanie herbaty przez służącą, pojawiają się w scenariuszu celowo, co przy pierwszym obejrzeniu filmu może zostać niezauważone.
Produkcja wywołuje niepokój i grozę na naprawdę dobrym poziomie. Nie odczułem też scen zastoju, ani takich które nie pasują do całości, co czyni z tego filmu mój ulubiony horror ostatnich lat. Nie mogę doczekać się seansu nowego obrazu Peele'a, bo jego twórczość już przy debiucie zrobiła na mnie ogromne wrażenie.
Film ten był reżyserskim debiutem Nowojorczyka, lecz nie przeszkadzało mu to w zdobyciu Oscara za najlepszy scenariusz w 2018 roku. Dla wielu fanów kina nie był to oczywisty wybór, niektórzy zarzucali jury, że wybrali go z powodu przewijającego się przez tytuł wątku rasizmu, z czym osobiście nie mogę się zgodzić. Film prezentuje ciekawie napisaną historię i posiada niewyobrażalnie dużą dbałość o szczegóły, co z miejsca uczyniło go w moich oczach faworytem tamtego rozdania statuetek.
Produkcja przedstawia historię Chrisa i Rose którzy są parą od kilku miesięcy. Nadchodzi czas w którym dziewczyna postanawia, że jej rodzice muszą w końcu poznać chłopaka. W domu Rose, panuje dziwna - szczególnie dla głównego bohatera - atmosfera. Z pozoru mili ludzie w podeszłym wieku zapewniają, że nie ma w nich za grosz rasizmu, lecz ich czarni sprzątacze i ogrodnicy zdają się sugerować widzowi coś innego. Po czasie Chris poznaję prawdę o rodzinie Armitage, która jest wiele bardziej przerażająca niż mogło się wydawać.
Dzięki wspomnianej wcześniej dbałości o szczegóły w scenariuszu, film zyskuje z każdym kolejnym obejrzeniem. Znając zakończenie i główną intrygę czarnych bohaterów, zwraca się uwagę na inne rzeczy, a te dopracowane są po prostu genialnie. Każdy dialog jak i każdy rekwizyt użyty w produkcji mają swój cel i swoje znaczenie. Drobnostki takie jak to, że wszyscy pracownicy noszą czapki lub peruki, czy na pozór przypadkowe rozlanie herbaty przez służącą, pojawiają się w scenariuszu celowo, co przy pierwszym obejrzeniu filmu może zostać niezauważone.
Produkcja wywołuje niepokój i grozę na naprawdę dobrym poziomie. Nie odczułem też scen zastoju, ani takich które nie pasują do całości, co czyni z tego filmu mój ulubiony horror ostatnich lat. Nie mogę doczekać się seansu nowego obrazu Peele'a, bo jego twórczość już przy debiucie zrobiła na mnie ogromne wrażenie.
SCREENY
TRAILER
OCENA
9/10
Bardzo dobry horror.
OdpowiedzUsuń