Motyw
nawiedzonego domu to horrorowy klasyk, eksploatowany przez dziesiątki
lat na tysiące sposobów. Z reguły ktoś wprowadza się do nowego
domu, zaczyna słyszeć dziwne dzwięki, obserwuje zjawiska, których
nie jest w stanie wytłumaczyć, aby wreszcie stanąć oko w oko z
duchem, demonem, albo w ogóle całą zgrają takich paranormalnych
istot. Brzmi banalnie, ale sprawdza się doskonale, czego dowodem
może być choćby hit ostatnich miesięcy- ”Obecność”. Jednak
czy ktokolwiek zadał sobie pytanie jak cała kwestia ma się od
strony ”nawiedzających”? Otóż tak, i był to
najoryginalniejszy reżyser współczesnego kina- Tim Burton.
Burton w swoim
filmie pokazał wszystko, co charakteryzuje jego twórczość. Raczy
więc fanów czrnych komedii idealnym połączeniem horroru i
groteski, wykorzystując przy okazji elementy gotyckie i animację.
Na swój oryginalny sposób porusza odwieczny problem śmierci i
życia pozagrobowego. Zamiast zbawienia lub potępienia ”skazał”
ofiary wypadku drogowego- Adama i Barbarę Maitlandów
(granych przez Aleca
Baldwina i Geenę Davis) na powrót... do ich własnego domu.
Niestety nie wszystko jest takie proste, bowiem posiadłość zostaje
zajęta przez nowych lokatorów- Charlesa i Delię Deitz oraz Lydię,
córkę Charlesa z pierwszego małżeństwa. Zdecydowanie różni się
ona od macochy i to nie tylko kwestii ubioru (preferuje wyłącznie
czarne, gotyckie stroje), ale przede wszystkim w sposobie odbierania
otaczającego ją świata. Realizowane wizje Delii niszczą budynek-
z sielskiego gniazdka zamienia się on w futurystyczną willę z
wytworami stuki nowoczesnej wątpliwej urody. Małżeństwo duchów
stara się zrobić wszystko, aby uwolnić swoją przystań od
intruzów. Gdy próby denerwowania, straszenia, a nawet opętania nie
przynoszą skutku decydują się na pomoc bioegzorcysty o wątpliwej
reputacji- Beetlejuice'a. Ten jednak zamiast pomóc zrozpaczonej
parze, próbuje wykorzystać ich do swoich niecnych celów.
Na największą uwagę w „Soku z żuka” zasługuje gra aktorów. Chociaż każda z ról została odegrana na wysokim poziomie, najbardziej charakterystyczny jest oczywiście tytułowy Beetlejuice, grany przez Michaela Keatona. Aktor stworzył niepowtarzalną kreację, która naprawdę zostaje w pamięci na długo po zakończeniu seansu. To postać arogancka, lubiąca zabawę połączoną z alkoholem, wulgarna i nieco mroczna, a jednocześnie niezwykle zabawna. Bardzo ważną kwestią są efekty specjalne. Nie są realistyczne, ale chyba właśnie o to chodziło reżyserowi. Takie nierzeczywiste pokazanie np. rozczłonkowanego ciała, czy kościotrupów pracujących w urzędzie nadaje klimat i oryginalność filmowi. A jak powszechnie wiadomo te dwie cechy są u Burtona najważniejsze.
„Sok z żuka” polecam nie tylko fanom czarnych komedii, czy wielbicielom twórczości reżysera. Oni oczywiście pokochają ten świat pełen nieszablonowych pomysłów, scenerii i zwrotów akcji. Natomiast ci, którzy do tych grup nie należą, tym razem nie powinni się zawieść. Bo „Sok z żuka” to po prostu dobry film, który oprócz sztandarowych dla jego gatunku absurdu czy surrealizmu, oferuje widzom niekonwencjonalny scenariusz, doskonałą grę aktorską, ciekawe scenerie i tym samym 90 minut dobrej zabawy w świecie umarłych.
SCREENY
TRAILER
OCENA
8/10
Mój ulubiony film Burtona. Kocham i tyle;)
OdpowiedzUsuń