WAKE WOOD (2011)
reż. David Keating; scen. David Keating, Brendan McCarthy
kraj produkcji: Irlandia/Wielka Brytania
Louise i Patrick są szczęśliwym małżeństwem. Mają córkę Alice, która ma wypadek i zostaje zagryziona przez psa i umiera. Para jest zrozpaczona i postanawia się przenieść do małego miasteczka Wake Wood, by zapomnieć o wszystkim. Louise zostaje aptekarką, a jej mąż weterynarzem. Po kilku dniach pobytu w mieście, dowiadują się, że mieszkańcy mogą wskrzesić ich córkę na trzy dni, odprawiając specjalny rytuał. Jedynym warunkiem jest to, że nie mogą wywieźć dziewczynki poza granice miasteczka, a także muszą zamieszkać tam na resztę swojego życia. Rodzice bez problemu się na to zgadzają. Cała akcja kończy się powodzeniem i Alice znów znajduje się wśród żywych. Niestety po trzech dniach okazuje się, że rytuał nie do końca przebiegł zgodnie z planem...
Fabuła Wake Wood nie jest skomplikowana, ani jakaś super oryginalna (ciężko nie skojarzyć sobie filmu ze Smętarzem dla zwierzaków), lecz to akurat nie przeszkadza. Wszystko jest w wyważonych proporcjach. Reżyser daje nam do oglądania mroczny obrazek co odpowiednio nadaje atmosferę, a także mamy krwawe momenty, które dopełniają klimat. Interesujące jest to, że połączenie dramatu z horrorem wypada tu bardzo dobrze. Tragedia rodziców, jak i dziewczynki jest przejmująca, a doprawienie tego scenami grozy tworzy dobre dzieło, ale nie na tyle zachwycające aby film uznać za przełomowy.
Coraz bardziej zaczynam wierzyć w filmy z Wielkiej Brytanii. Każdy film jaki trafiłem z tego kraju nie ma może aż tak strasznych scen, ale wszystko nadrabia świetnym klimatem, którego mogą pozazdrościć amerykańscy twórcy. Co najlepsze, obydwa filmy zostały wydane przez wytwórnie Hammer, która zawiesiła działalność pod koniec lat '70 i powróciła dopiero w 2008 roku.
Film warto polecić widzom, którzy nie chcą zbyt wygórowanej fabuły i stawiają bardziej na mroczną atmosferę niż na litry krwi i flaki. Dla fanów klimatycznego kina pozycja obowiązkowa.
Wake Wood, to horror produkcji europejskiej. Jak wiadomo, Europejczycy są znani z całkiem sensownych filmów grozy. Do tego mamy jeszcze tu do czynienia z filmem z legendarnej wytwórni Hammer, która znana jest wśród fanów horroru dzięki takim klasycznym pozycjom jak kilka części powiązanych z Draculą czy Frankensteinem, wydawanych w latach '60 i '70.
Louise i Patrick są szczęśliwym małżeństwem. Mają córkę Alice, która ma wypadek i zostaje zagryziona przez psa i umiera. Para jest zrozpaczona i postanawia się przenieść do małego miasteczka Wake Wood, by zapomnieć o wszystkim. Louise zostaje aptekarką, a jej mąż weterynarzem. Po kilku dniach pobytu w mieście, dowiadują się, że mieszkańcy mogą wskrzesić ich córkę na trzy dni, odprawiając specjalny rytuał. Jedynym warunkiem jest to, że nie mogą wywieźć dziewczynki poza granice miasteczka, a także muszą zamieszkać tam na resztę swojego życia. Rodzice bez problemu się na to zgadzają. Cała akcja kończy się powodzeniem i Alice znów znajduje się wśród żywych. Niestety po trzech dniach okazuje się, że rytuał nie do końca przebiegł zgodnie z planem...
Fabuła Wake Wood nie jest skomplikowana, ani jakaś super oryginalna (ciężko nie skojarzyć sobie filmu ze Smętarzem dla zwierzaków), lecz to akurat nie przeszkadza. Wszystko jest w wyważonych proporcjach. Reżyser daje nam do oglądania mroczny obrazek co odpowiednio nadaje atmosferę, a także mamy krwawe momenty, które dopełniają klimat. Interesujące jest to, że połączenie dramatu z horrorem wypada tu bardzo dobrze. Tragedia rodziców, jak i dziewczynki jest przejmująca, a doprawienie tego scenami grozy tworzy dobre dzieło, ale nie na tyle zachwycające aby film uznać za przełomowy.
Coraz bardziej zaczynam wierzyć w filmy z Wielkiej Brytanii. Każdy film jaki trafiłem z tego kraju nie ma może aż tak strasznych scen, ale wszystko nadrabia świetnym klimatem, którego mogą pozazdrościć amerykańscy twórcy. Co najlepsze, obydwa filmy zostały wydane przez wytwórnie Hammer, która zawiesiła działalność pod koniec lat '70 i powróciła dopiero w 2008 roku.
Film warto polecić widzom, którzy nie chcą zbyt wygórowanej fabuły i stawiają bardziej na mroczną atmosferę niż na litry krwi i flaki. Dla fanów klimatycznego kina pozycja obowiązkowa.
SCREENY
TRAILER
OCENA
7/10
Parę razy mignęło mi przed oczami i nawet planowałam obejrzeć, ale jakoś ciągle odkładałam na później i tak odkładam do dziś. Z opisu brzmi jak coś, co mogłoby mi przypaść do gustu, zwłaszcza ze względu na klimat. Na pewno w końcu obejrzę ^^
OdpowiedzUsuń