SANATO (2014)
autor: Marcin Szczygielski
To dopiero coś. Rzadko intrygują mnie powieści rodzimych autorów. Zawsze jest w nich trochę mocnego tematu, potem sporo szmiry i w najlepszym wypadku książeczka robi się co najwyżej bardzo dobra, ale to bardzo rzadko. Tutaj spotkało mnie miłe zaskoczenie. Już sama okładka robi dobry klimacik, a jeszcze do tego opowieść jest na faktach - już na wstępie byłem kupiony.
W roku 1931 w sanatorium przebywa gro ludzi chorych na gruźlicę. Ludzie są zdesperowani i powoli wszyscy zaczynają umierać. Sanato ma odwiedzić lekarz z Niemiec, wraz ze swoją kobietą, która wyzdrowiała dzięki rewolucyjnej metodzie leczenia - wstrzykiwaniu złota do organizmu. Do eksperymentu zostaje wybrane osiem osób. Leczenie początkowo przebiega pomyślnie, lecz z czasem zaczynają się dziać niespodziewane efekty uboczne, które nie wpływają dobrze na pacjentów...
Opowieść na faktach - jak już wspominałem wcześniej, tym można mnie kupić na wstępie. Styl pisania autora też należy do przyjemnych, bo powieść wciąga strasznie od pierwszej strony, lecz wolno się rozkręca. Trzeba przeczytać około połowy powieści zanim zaczną się dziać "dobre" dla horrormaniaków rzeczy. Klimat robi się ciężki gdy ginie jeden z kucharzy, a pozostali mieszkańcy, którzy biorą udział w tajemniczym leczeniu zaczynają mieć omamy. Podczas czytania nieraz można odczuć dreszcz na ciele, a to przez idealnie wykreowaną atmosferę i elementy suspensu.
Marcin Szczygielski stworzył chyba najbardziej ciekawe dzieło horrorowe w tym roku. Ogromny szacunek. Książka obowiązkowa dla fanów grozy. Ma u mnie ogromnego plusa, bo z dzisiejszych produkcji mało która potrafi mnie tak wkręcić jak Sanato.
Opowieść na faktach - jak już wspominałem wcześniej, tym można mnie kupić na wstępie. Styl pisania autora też należy do przyjemnych, bo powieść wciąga strasznie od pierwszej strony, lecz wolno się rozkręca. Trzeba przeczytać około połowy powieści zanim zaczną się dziać "dobre" dla horrormaniaków rzeczy. Klimat robi się ciężki gdy ginie jeden z kucharzy, a pozostali mieszkańcy, którzy biorą udział w tajemniczym leczeniu zaczynają mieć omamy. Podczas czytania nieraz można odczuć dreszcz na ciele, a to przez idealnie wykreowaną atmosferę i elementy suspensu.
Marcin Szczygielski stworzył chyba najbardziej ciekawe dzieło horrorowe w tym roku. Ogromny szacunek. Książka obowiązkowa dla fanów grozy. Ma u mnie ogromnego plusa, bo z dzisiejszych produkcji mało która potrafi mnie tak wkręcić jak Sanato.
OCENA
9/10
Chętnie przeczytam, choć zazwyczaj nie sięgam po takie lektury.
OdpowiedzUsuńJezu tego bloga u ciebie nie widziałam <3 teraz wiem co będe czytać przez wakacje, odstawię na trochę fantastykę :D
OdpowiedzUsuń