SHIROME (2010)
reż. Koji Shiraishi; scen. Koji Shiraishi
kraj produkcji: Japonia
Po fenomenalnym "Noroi" spodziewaliśmy się po Koji'm Shiraishi'm, że jego kolejny film z gatunku mocumentary będzie czymś lepszym albo chociaż porównywalnym do poprzednika. Lecz prawda bywa okrutna i Shirome to jeden z większych gniotów jakie ujrzały światło dzienne.
Głównymi bohaterami filmu jest girl band o nazwie Momoiro Clover. Jest to zespół, który na prawdę istnieje. Dziewczyny chcą dostać się do programu o nazwie "Red and the White Song" lecz konkurencja jest duża i wyrażają zgodę aby wziąć udział w programie o nawiedzonych miejscach. Miejsce które mają zwiedzić to szkoła, w której rezyduje istota zwana Shirome. Zadaniem ich jest odnalezienie jej i złożenie prośby o to by mogły się dostać do programu, w którym chcą wystąpić. Po tym wszystkim nad nimi zaczyna ciążyć klątwa...
Film okazał się całkowitą klapą. Scenariusz jak i gra aktorska stoją na niskim poziomie. Grozy i strachu w nim w ogóle bo kto przestraszy się fruwającego "bąbelka", czy innych duchów, które wyglądają bardzo zabawnie. Na szczęście film jest krótki, lecz do obejrzenia tylko na jeden raz a mimo tego i tak będzie nużył i się dłużył. Jedynym plusem filmu jest obecność na ekranie samego Koji'ego Shiraishi. Omijajcie film z daleka. Na prawdę nie polecam.
SCREENY
OCENA
3/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz