Blogger Tips and TricksLatest Tips For BloggersBlogger Tricks

wtorek, 23 lipca 2013

Gęsia skórka (1995-1998)


GOOSEBUMPS / GĘSIA SKÓRKA (1995-1998)
kraj produkcji: Kanada

Jeśli jesteście ludźmi urodzonymi w latach 90. XX wieku, to wiecie co liczy się najbardziej, gdy ma się 8-10 lat. Maczugi, „Kaczor Donald” i Fox Kids (później Jetix). Kto miał hojnych rodziców, którzy szarpnęli się na telewizję satelitarną, był prawdziwym szczęściarzem. Co się tam wyprawiało! „Ach, ten Andy!”, „Motomyszy z Marsa”, „Świat według Ludwiczka” czy „Power Rangers”. Ale nie będę pisać o tych produkcjach. Mam na myśli tę jedną, którą oglądaliście ze znajomymi przy zasłoniętych żaluzjach i wyłączonym świetle. Tę, przez którą nie raz chowaliście się pod kocem, a osiemnasta była dla was godziną strachu. Czas na horror dzieciństwa - „Gęsią skórkę”.

Serial opiera się na książkach Roberta Lawrence Stine’a, czyli człowieka znanego jako „Stephen King literatury dziecięcej”. Bohaterami poszczególnych odcinków są dzieci w wieku szkolnym, których spokojne życie zostaje zakłócone przez paranormalne zjawiska i upiory.

Osobiście pamiętam, jak biegłam do kolegi, którego dziadkowie mieli „Paszport Polsatu” i razem z przyjaciółmi  podwórka oglądaliśmy „Gęsią skórkę”. Ten serial wzbudzał we wszystkich dzieciakach jakiś niepokój. Mieliśmy wrażenie, że obcujemy z czymś „strasznym” i „dla dorosłych”. Rozmawiając po latach z tymi osobami, jednogłośnie stwierdziliśmy, że najbardziej uderzającym odcinkiem, był ten z żywą lalką. Szczęśliwie znalazłam go na YouTube i mogłam go obejrzeć po 10 latach.

„Noc żywej lalki” opowiada historię typowej pięcioosobowej rodziny. Amy jest główną bohaterką odcinka. Jej pasją jest brzuchomówstwo. Dostaje od rodziców nową lalkę o wdzięczym imieniu Slappy (pomijając co oznacza to słowo w amerykańskim slangu, czyż nie brzmi prawie jak „Chucky”?) z dołączoną karteczką ze słowami w pradawnym języku. Okazuje się, że figurka jest nawiedzona- mówi bardzo smutne rzeczy o domownikach, niszczy obrazy starszej siostry i gitarę ojca oraz łapie gości za rękę. Oczywiście nikt nie chce uwierzyć, że w lalce siedzi demon, a wszystko co zrobi Slappy od razu przypisywane jest Amy. Jest środkowym dzieckiem, więc z góry ma przechlapane. Przez lalkę dodatkowo odwraca się od niej rodzina i przyjaciele. Dziewczyna naprawdę nie wie co ma robić, a sprawy zaczynają nabierać tępa i przy okazji straszą małych widzów.


Z perspektywy czasu nie wiem czemu się tego bałam. Widać, że całość jest bardziej udawana niż grana. Efekty specjalne są na bardzo niskim poziomie, nie powala również dźwięk. Z drugiej strony wiadomo, dzieci są wrażliwsze niż osoby, które przeżyły gimnazjum. Dodatkowo dochodził cały „nastrój”. Dużym plusem jest też czerpanie z klasyki horroru. Mocna inspiracja „Laleczką Chucky” była naprawdę dobrym zabiegiem i dość mocno działała na bujną wyobraźnię dzieci.

„Gęsia skórka” już nigdy nie będzie dla pokolenia lat 90. przerażającym serialem. Warto jednak obejrzeć kilka odcinków- nie zniszczą wam dzieciństwa przez to, że nie są już straszne, a jedynie przywołają nostalgię beztroskich lat. Teraz to już tylko wspomnienie, jednak na tyle dobre, że spokojnie można je ustawić na tej samej półce co Pegasusa, „Idź na całość” i „Smerfne hity”.


SCREENY




TRAILER


OCENA
6/10

3 komentarze:

  1. Chyba nie ma drugiego tak charakterystycznego pokolenia jak to dorastające w latach '90. Obok przytoczonych przez Ciebie rzeczy można by wymienić jeszcze ze sto innych i każde z nas będzie je doskonale pamiętało. "Gęsia skórka" to wprawdzie serial, którym się raczej nie zachwycałem, ale za to regularnie oglądałem inny spod znaku grozy dla dzieciaków - "Czy boisz się ciemności?" :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha oglądałem ten serial też :) Pogadam z Olą, może zechce zrecenzować "Czy boisz się ciemności" :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pamiętam ten serial - oglądaliśmy go wspólnie z kuzynostwem w czasie ferii albo wakacji. Faktycznie, być może serial ten dziś nie wywoła już tytułowej "gęsiej skórki", ale za to powtórny seans poszczególnych odcinków potrafi uderzyć mocną falą wspomnień z tamtych lat. Fajna, rzeczowa recenzja.

    OdpowiedzUsuń