Blogger Tips and TricksLatest Tips For BloggersBlogger Tricks

poniedziałek, 28 stycznia 2013

Coming Soon (2008)


COMING SOON (2008)
reż. Sopon Sukdapisit; scen. Sopon Sukdapisit
kraj produkcji: Tajlandia

Sopon Sukdapisit, po współpracy przy takich produkcjach, jak "Shutter", czy "Alone", sam postanowił spróbować stworzyć solowe dzieło. No i tak powstał "Coming Soon". Nie wiedziałem, czego się po tym filmie spodziewać, czy utrzyma poziom "Shutter'a", czy Tajlandia dalej będzie w mojej czołówce krajów, które tworzą najlepsze horrory.

Na ekrany kin niebawem trafi nowy film "Coming Soon". Ekipa pracująca nad nim, ogląda przedpremierowo owoc swojej pracy. Po zakończeniu seansu, jedna z nich wraca na sale, bo wydaje się jej, że wszedł tam Pithou, reżyser. Lecz zamiast niego, spotyka tam kobietę, która umarła w filmie i ona sama ginie. Dwóch pracowników tego kina postanawia sobie dorobić do pensji i podmieniają taśmy z filmami. Następnego dnia Chen i Peoll robią kolejny przekręt, tworzą pirackie kopię filmu, by jeszcze więcej zarobić. Ale podczas tworzenia kopii, coś dzieję się z Peoll'em, on również znika. Chen miał nieprzyjemną rozmowę z typem, dla którego mieli załatwić przedpremierowo film. Chłopak próbuje się skontaktować z kolegą, dzwoni do niego i słyszy na sali jego dzwonek telefonu, okazuje się, że dźwięk wydobywa się z samego ekranu, a jego przyjaciel znajduje się w filmie. Som znajduje kamerę, gdzie była piracka kopia filmu, Chen tłumaczy się jej i mówi, że Peoll nie żyje. Okazuje się, że historia z filmu, jest zgodna z tą prawdziwą i każdy kto obejrzy scenę śmierci Shomby jest zagrożony...

Kończąc moją sentencje ze wstępu... Tak, "Coming Soon", utrzymał poziom, a Tajlandia nie straci miejsca mojej z czołówce, wręcz przeciwnie. Jak to w azjatyckim kinie grozy, możemy tu znaleźć sporo "jump scen", które robią niezłe wrażenie. Czy choćby charakteryzacja samej Shomby, która może nie jest super świetna, ale ta postać zapada w pamięci. Na dobrą sprawę nie ma minusów w tej produkcji. Akcja jest stosunkowo dynamiczna, nie było w sumie scen, które mogły widza zanudzić. Podobały mi się rozwiązania fabularne, jak na przykład ofiary Shomby trafiały na ekran, czy mroczna tajemnica, którą wisiała nad tą produkcją. 

Ogólnie rzecz biorąc, film jest wart obejrzenia. Dziewięćdziesięciominutowy seans nie będzie dla widza stracony. Nawet osoby, które nie przepadają za azjatyckimi produkcjami, powinni znaleźć z nim coś dla siebie. 

SCREENY




TRAILER


OCENA
8,5/10

środa, 2 stycznia 2013

Schodząc ze ścieżki (2012)


SCHODZĄC ZE ŚCIEŻKI (2012)
autor: Tomasz Jamroziński

Powieść częstochowskiego pisarza, Tomasza Jamrozińskiego, który wcześniej zajmował się poezją jest z gatunku kryminału, gdzie można wychwycić elementy thrillera. Sama okładka kusi nas igłą od akupunktury ze strużką krwi w tle. 

W 1997 roku nad glinianką Michalina w Częstochowie doszło do brutalnego morderstwa na dwóch młodych chłopakach. Zostało zadane im mnóstwo ran, a zwłoki policja znalazła w wodzie. Znaleźli także sprawcę, lecz młody aspirant Bartosz Zdaniewicz grzebiąc w archiwum zauważył, że dokumenty są sfałszowane. W całą sprawę wtajemnicza komisarza Andrzeja Wołoszynowa, który pozwala mu robić śledztwo po cichu i na własną rękę, lecz obiecuje, że pomoże mu w razie kłopotu. Tak oto powstaje duet, który idealnie się uzupełnia. Policjanci po przesłuchaniu wielu świadków i rozważeniu wielu możliwości mordu trafiają na ślad satanistów, którzy w tamtym czasie czcili diabła niedaleko Michaliny. Lecz czy to oby na pewno ich sprawka?

Ciężko jest opisać fabułę, żeby nie zdradzić żadnych elementów, ponieważ wątków, które ostatecznie wpływają na rozwiązanie sprawy jest na prawdę multum. Pełno w tej powieści niuansów, smaczków, które wymagają od czytelnika dużej uwagi, aby nic nie pominąć. Do tego autor stworzył świetny kontrast między głównymi bohaterami. Bartosz Zdaniewicz, świeży policjant, który ma miejscami bojaźliwe podejście do sprawy i dziwne pomysły, które nie zawsze się sprawdzają, wraz z Andrzejem Wołoszynowem, starym wyjadaczem, który lubi sobie popić i potrafi napyskować ważnym osobistościom i wyciągnąć siłą każdą informacje, tworzą idealną ekipę śledczą. 

Kolejną fajną sprawą było używanie typowej policyjnej gwary i chociaż na początku nie rozumiałem niektórych zwrotów (przydałyby się jakieś przypisy), to można było przez to wczuć się bardziej w powieść. Także urzekło mnie, już takie moje zboczenie, fascynacje muzyczne Bartosza. Zobaczyć w powieści takie nazwy zespołów jak Pantera, Faith No More czy Katatonia sprawia, że od razu lepiej mi powieść wchodzi.

Co tu dużo mówić, może nie znam się na kryminałach czy thrillerach, a Schodząc ze ścieżki pochłonęło mnie niezmiernie. Czekam z niecierpliwością na kolejną książkę autora. Fani horroru (bo w końcu temu gatunkowi jest poświęcona strona), znajdą w niej to co jest ważne w tym gatunku - brutalne mordy i aura tajemniczości. Polecam wszystkim spragnionym dobrej historii i mocnych wrażeń.

OCENA
9/10

Za książkę dziękuje wydawnictwu:

Psychoza IV (1990)


PSYCHOZA IV: POCZĄTEK / PSYCHO IV: THE BEGINNING (1990)
reż. Mick Garris; scen. Joseph Stefano
kraj produkcji: USA

Kolejny odgrzewany kotlet, kolejna część Psychozy. Tym razem film produkowany dla telewizji, który jest jednocześnie prequelem, jak i sequelem filmu. Dalej Normana Batesa gra Anthony Perkins, za co chwała twórcom.

Norman mieszka w zupełnie nowym mieszkaniu, wyleczony uczy się na nowo życia. Pewnego wieczora słucha w radiu audycji o ludziach, którzy zabili swoje matki. Postanawia zadzwonić tam, przedstawia się jako Ed i zaczyna opowiadać o swojej przeszłości, jak jeszcze żyła jego matka. I tak oto możemy się dowiedzieć jak Norman zabił swoje pierwsze ofiary, czy to młodą dziewczynę, czy starszą kobietę, które obie proponowały mu zabawy erotyczne. Widzimy na ekranie przemianę matki z dobrej kobiety na osobę chorą psychicznie, która bije chłopaka, albo wmawia mu, że jest dziewczyną. Norman zdradza także przez telefon, że chce zabić swoją żonę...

Cały film jest przeplatany ujęciami współczesnego życia Normana, na zmianę z jego przeszłością. Ogólnie rzecz biorąc film niczego ciekawego nie wniósł do serii, nie wyjaśnił żadnych wątków - widać, że był zrealizowany po to by wyciągnąć od ludzi kasę. Na szczęście powróciła muzyka smyczkowa i troszkę napięcia, ale sceny morderstw, których jest na prawdę malutko, zostały wykonane słabo. Jak w każdej części nie można się przyczepić do aktorstwa. Wszystko wygląda naturalnie i przyjemnie dla oka. Najgorsze jest to, że ten film trzeba traktować już tylko jako film obyczajowy a nie thriller. Mordy według mnie są tu tylko dodatkiem do całej historii. 

Szkoda, że tak popsuli świetnie prosperującą serię, która mogłaby być na prawdę czymś więcej niż tylko dwoma genialnymi filmami, z dwoma słabymi dodatkami. Czasem człowiek nie wie kiedy się wstrzymać, aby nie hańbić sztuki...

SCREENY




TRAILER


OCENA
4/10