Blogger Tips and TricksLatest Tips For BloggersBlogger Tricks

czwartek, 27 grudnia 2012

Wstręt (1965)


WSTRĘT / REPULSION (1965)
reż. Roman Polański; scen. Roman Polański, Gerard Brach
kraj produkcji: Wielka Brytania

Wstęt to pierwszy film Romana Polańskiego nakręcony w języku angielskim i pierwszy z serii horrorów psychologicznych. Wybitny reżyser obsadził w roli głównej na prawdę urokliwą Catherine Deneuve, co aż korciło aby film obejrzeć.

Carol Ledoux, dziewczyna z Belgii, pracuje w londyńskim zakładzie kosmetycznym. Mieszka wraz ze swoją siostrą Heleną, która ma romans z bogatym, żonatym mężczyzną. Carol nie podoba się to, że partner siostry trzyma w łazience swoje przybory kosmetyczne i praktycznie codziennie nocuje u nich. Największy smutek przeżywa Carol, gdy Helen oznajmia, że wyjeżdża na dwa tygodnie do Włoch. Dziewczyna zaczyna mieć wtedy problemy psychicznie. Nie przychodzi do pracy, z nikim się nie spotyka, siedzi cały czas w domu. Zaczyna mieć omamy wzrokowe, coraz bardziej się zaniedbuje, a gdy odwiedza ją Colin, który się w niej kocha, dochodzi do morderstwa...

Film absolutnie powala najgenialniejszą pracą kamery w historii kinematografii. Uwielbiam takie ujęcia jakie możemy tu zobaczyć, ciężko opisać, ale zapewniam, że nie zawiedziecie się. Do tego dochodzi fenomenalna, absolutnie genialna rola Catherine Deneuve, która nie dość, że jest śliczna to do tego mistrzowsko gra osobę chorą psychicznie. Z każdą minutą filmu widać pogłębiającą się w niej schizofrenie paranoidalną. Mimo tylu pozytywnych aspektów na filmie przejechałem się kapkę, ponieważ myślałem, że dostanę więcej akcji czy napięcia, ale mimo to film zostawia coś po sobie, skłania do refleksji. Oglądanie tego jak człowiek zmienia się w swoistego potwora samo w sobie jest horrorem, mimo braku krwi i różnych monstrów. 

W moim skromnym odczuciu widać, że Roman Polański wzorował się na Psychozie Hitchcocka. Też mamy bohatera o zaburzeniach psychicznych, chociaż tutaj Carol nie przebiera się za nikogo, ani nie udaje, lecz porównanie samo się nasunęło. Mamy też świetną scenę, gdy ze ścian wyłaniają się ręce i zaczynają chwytać główną bohaterkę. Czyżby The Vicious Brothers robiąc swój Grave Encounters inspirowali się Wstrętem? Z ciekawostek, jest to pierwszy film, w którym brytyjska cenzura pozwoliła użyć dźwięku kobiecego orgazmu. 

Mimo iż film nie rozwalił mnie uważam, że jest godny poleceniu ludziom co lubią myśleć podczas seansu. Do tego dochodzą już wspomniane ujęcia kamer i uroda głównej bohaterki. Gdyby nie taka ślamazarna akcja, to mielibyśmy do czynienia z kolejnym arcydziełem.

SCREENY




TRAILER


OCENA
7/10

środa, 26 grudnia 2012

Psychoza III (1986)

PSYCHOZA III / PSYCHO III (1986)
reż. Anthony Perkins; scen. Charles Edward Pogue
kraj produkcji: USA

Pierwsza część Psychozy to absolutny klasyk, napisze to każdy fan dreszczowców. To jaki nastrój zrobił tam Hitchcock to istne mistrzostwo, wzór nie do prześcignięcia. Po ponad dwudziestu latach dorównał mu Richard Franklin, który ponownie uzyskał magiczną atmosferę, tak ciężką, że powietrze można ciąć nożem. Na fali tego wszystkiego Anthony Perkins - czyli filmowy Norman Bates, chciał spróbować swoich sił i wyreżyserował trzecią część Psychozy. Niestety, film nie jest niczym interesującym...

Maureen to zakonnica, która chce skończyć ze swoim życiem. Podczas próby uratowania jej przed samobójstwem ginie jedna siostra zakonna. Kobieta nie wytrzymuje tego wszystkiego i opuszcza klasztor. Norman Bates zatrudnia w swoim motelu nowego pracownika - Duke'a. Chłopak pracuje u niego ponieważ chce wyjechać do Los Angeles a nie ma pieniędzy. W międzyczasie w mieście pojawia się reporterka, która pracuje nad artykułem o ludziach psychicznie chorych na wolności. Gdy dziennikarka zaczepia i próbuje rozmawiać z Normanem w barze, wchodzi do niego Maureen. Normanowi dziewczyna strasznie przypomina Marion Crane, którą zamordował paręnaście lat temu. Była zakonnica melduje się w motelu Bakesa i pierwszej nocy próbuje popełnić samobójstwo. Norman ratuje ją i staje się lokalnym bohaterem. Niestety, stare instynkty Bakesa nie są do końca zagłuszone. Dalej słyszy swoją matkę i gdy Duke wyrzuca jedną z poznanych dziewczyn w barze, Norman przebrany za rodzicielkę zabija ją...

Niby cały film jest zrealizowany poprawnie, ale... No właśnie, za dużo tych "ale". Gdzie podziała się ciężka atmosfera, to niekończące się napięcie, które było w poprzednich częściach? Gdzie świetna, potęgująca klimat smyczkowa muzyka? Gdzie zagadka kto jest mordercą? Nic takiego tutaj nie ma. Od początku wiemy kto jest mordercą, Norman rozmawia ze swoją matką i przebiera się za nią, tak jak było w pierwszej części. Sceny mordów są nawet fajnie przedstawione, tak typowo slasherowo, ale przez to, że nie ma tej nuty tajemniczości jest po prostu średnio. Nie można się przyczepić do obsady. Tu akurat Anthony Perkins dobrał dobry komplet. Wszyscy grają w porządku, a dużo aktorów jest znanych z drugiej części.

Nie wiem jak ostatecznie wypowiedzieć się o filmie. Wszystko jest zrobione poprawnie, ale bez tej atmosfery to nie ma już takiej mocy jak poprzednicy. Jak dla mnie film jest niepotrzebny, a przecież wyszła jeszcze czwarta część, która jest prequelem całej serii...

SCREENY




TRAILER


OCENA
4/10

wtorek, 25 grudnia 2012

Zaułek potworów (2011)


ZAUŁEK POTWORÓW / THE MONSTER'S CORNER (2011)
autor: różni autorzy

Uwielbiam antologie. Krótkie formy różnych autorów trafiają do mnie bardziej niż długie powieści, ponieważ jest szybko, konkretnie i na temat. Zaułek potworów był tworzony pod redakcją Christophera Goldena, człowieka, który jest dobry w swoim fachu, a nawet dostał nagrodę Brama Stokera, co już o czymś świadczy. Sugerując się okładką, myślałem, że będzie to coś w stylistyce j-horroru - stety, niestety jest inaczej, choć również mrocznie i tajemniczo.

Po krótkim wprowadzeniu pierwszym opowiadaniem jest Trudny wiek autorstwa Davida Lissa. Opowiada on o rodzinie, której dziecko to typowy maniak komputerowy - brak przyjaciół i zainteresowań, prócz oczywiście gier komputerowych. Wielkim zdziwieniem dla rodziców jest to, że chłopak idzie na noc do przyjaciela. Jak się potem okazuje jego znajomym jest dziewczyna. Ojciec dziecka zakochuje się w uroczej czternastolatce, która w głębi duszy jest ghulem. Opowiadanie wywarło na mnie dobre wrażenie. Fajny klimat, pisane dobrym językiem, chociaż krwawe wybitnie nie jest.

Jonathan Maberry przedstawił tu opowiadanie Święty John. Mi osobiście nie wiem czemu kojarzy się z grą Devil May Cry. Trwa apokalipsa i główny bohater ratuje niewinną kobietę z rąk gwałcicieli. Mamy tu to co fani gore lubią najbardziej, czyli dużo krwi i jatki, spotęgowana akcja i napięcie. Polecam.

Ruta autorstwa Laureny Groff opowiada o starej kobiecie, która więziła w domu dziewczynę czekając aż urodzi, aby potem porwać jej dziecko. Fabularnie nic szczególnego, ale opisy i język autora jest świetny. Łykniecie je bez popity.

Kolejne opowiadanko, strasznie króciutkie to Uległy Johna McIlveena. Opowiada o pożądaniu księdza do kobiet. Strasznie zabarwione erotyczne, ale zdecydowanie za krótkie.

Zerwane szwy, rozbite szkło - taki tytuł nosi opowiadanie Kevina J. Andersona. Opisana jest w nim przygoda dobrze znanego nam Frankensteina, który zamieszkuje w żydowskim getcie. Momentami brutalne, całkiem konkretnie napisane, jednak średnio przepadam za łączeniem potworów z wojną światową.

Sharyn McCrumb serwuje nam niestety chyba najsłabsze opowiadanie w całym zbiorze. Pod tytułem Szaman i człowiek-ćma, kryje się ni jaka opowiastka o człowieku, który spotkał tytułowe monstrum i prowadzi z nim rozmowy na temat przeszłości i przyszłości. Nic specjalnego.

Wielkolud Davida Moody od początku kojarzy się z filmową Godzillą. Człowiek został przypadkiem zmutowany promieniowaniem w laboratorium, przez co jego ciało ciągle rośnie. Jest już tak duży, że chce czy nie chce depcze ludzi i niszczy budynki. Łatwo w tym opowiadaniu znaleźć drugie dno, którym jest tęsknota za rodziną. Według mnie lepiej by wyglądała ta opowieść w formie komiksu.

Rakshasi Kelley Armstrong, to znów jeden z moich faworytów. Opowiada o dziewczynie, która od dwóch stuleci pokutuje za swoje zbrodnie. Popełniła je gdy była jeszcze człowiekiem, a teraz jest rakashasi, bo została wskrzeszona przez zawarcie umowy z ishą. Szybka akcja, sporo krwi i ogólnie interesująca fabuła to jest to co lubię najbardziej.

Nate Kenyon napisał opowiadanie Płodząc demony. Jeden z ludzi tworzy demoniczne dzieła z martwych zwierząt i ludzi, które potem ożywają. Takie sobie opowiadanie, chociaż czuć dreszczyk emocji.


Dana Stabenow reprezentowana jest przez Syreni śpiew. Kolejna nic nie warta opowieść o trzech dziewczynkach, które są prostytutkami i zabiły swojego alfonsa. Jedynym zaskoczeniem był oryginalny podział na rozdziały. 

Mniej niż dziewczyna Chealsa Cain to opowieść o tym jak dwie koleżanki mordują swoją trzecią koleżankę i zjadają jej oczy. Nie powiem, mocna opowieść i dość przyjemnie opisana. Jedna z tych co ciągnie ocenę zbioru do góry.

Teraz pora na najdłuższe chyba opowiadanie w tej antologii. Okrutny złodziej rumianych niemowląt autorstwa Toma Piccirilli to opowieść o mężczyźnie, który przenosi się po dwóch światach, gdzie kradnie ludzkie niemowlęcia i podmienia na dzieci ze swojego świata. Jedna z podmian nie udała się i ludzkie dziecko w ich wiosce jest torturowane. Wielki plus za nieprzeciętną opowieść. Mimo, że trup się nie ściele całkiem przyjemnie się czyta.

Sarah Pinborough w Sali krzyku przedstawia nam swoją wersję mitologicznej Meduzy. Mamy tu ukazaną historię jak główna bohaterka z wężami na głowie, kusi mężczyzn i zamienia ich w kamień. Kolejna słabizna w zbiorze. Dobrze, że krótka.

Zła autorstwa Heather Graham, kolejny mój faworyt. Opowiada o dziewczynie, która jest wyznawcą religii Wicca i zakochuje się w katoliku, który wierzy w moc Boga i sprawiedliwości. W tym samym czasie na świecie panuje inkwizycja i dużo osób zostaje skazanych na śmierć. Uwielbiam klimat inkwizycji, więc opowiadanko strasznie do mnie trafiło.

Okaz 313 Jeffa Stranda wywołało u mnie uśmiech na twarzy. Szalony naukowiec hoduje rośliny, które żywią się ludźmi, a nawet jedna w drugiej się zakochuje. Opowiadanie dobre, ale tematyka nie dla mnie.

Tananarive Due ze swoim Jeziorem przenosi nas na Florydę, gdzie nauczycielka kupiła sobie nowy dom, z kawałkiem jeziora. Nikt nie powiedział jej, że w lato na Florydzie nie można pływać, przez co kobieta zmienia się powoli w rybę. Rosną jej błony między palcami, nie może długo być na powierzchni. Niby takie nic, a jednak wciągnąłem się. Chętnie przeczytałbym powieść w takim klimacie.

Ta druga, którą stworzył Michael Marshall Smith jest opowiadaniem o kobiecie, która nie chce wracać do Anglii, która uważa, że jej życie tutaj jest bez sensu, że powinna się rozwieść z mężem i zacząć nowe życie. Chociaż zero tu horroru i grozy, to spodobał mi się styl pisarza, strasznie lekki i łatwo przyswajalny.

Ciągle się dziwicie, dlaczego chcemy was odruchowo ukatrupić, czyli alfabetyczny pseudomanifest spisany przez Gary'ego A. Braunbecka, to rzecz, której najbardziej nie kumam w tym zbiorze. Nie rozumiem o co w tym chodzi, czy to jest coś na zasadzie słowniczka, czy opowiadania... Całkowicie niepotrzebna rzecz.

I na końcu Jezus i Szatan biegają po pustyni, to parafraza mitu biblijnego o kuszeniu Jezusa autorstwa Simona R. Greena. Lekkie i przyjemne, bez grozy i strachu. Ot, bardziej ciekawostka.

Podsumowując, Zaułek potworów fana prawdziwego horroru trochę zniesmaczy. Mamy kilka dobrych opowiadań, ale również dużo słabizny klasy B. Niemniej fajnie, że duża ilość autorów mogła zaproponować czytelnikowi swój kunszt. Jeśli ktoś zaczyna dopiero przygodę z horrorem to może się tu odnajdzie. Do mnie do końca ten zbiór nie przemawia.


OCENA
5/10

Za książkę dziękuje wydawnictwu:

poniedziałek, 24 grudnia 2012

Hellraiser III: Piekło na ziemi (1992)


WYSŁANNIK PIEKIEŁ III: PIEKŁO NA ZIEMI /  HELLRAISER III: HELL ON EARTH (1992)
reż. Anthony Hickox; scen. Peter Atkins
kraj produkcji: Kanada, USA

Wszyscy fani horroru dobrze znają serię Hellraiser. Cała saga jest świetna, a trzecia część jest jednym z moich faworytów.

J.P. Monroe udaje się do galerii. Pierwsza rzecz, która zwróciła jego uwagę to intrygujący posąg. Właściciel mówi mu, że posąg może być jego za tyle ile ten mu zaproponuje. Młoda Joey Summerskill prowadzi reportaż w pewnym szpitalu. Podczas nagrywania wjeżdża na korytarz pacjent obwieszony łańcuchami z haczykowatymi zakończeniami. Próbuje dowiedzieć co się stało, po czym z sali operacyjnej wydobywają się dziwne dźwięki, a gdy tam zagląda z pacjentem zaczynają się dziać dziwne rzeczy; przez łańcuchy, którymi jest obwieszony przechodzi prąd a następnie wybucha mu głowa. Joey udaje się do miejsca wskazanego przez znajomą denata - klubu Boiler Room, lecz niczego sensownego się tam nie dowiaduje. Tego samego wieczora dziewczyna się z nią kontaktuje i do niej przyjeżdża. Opowiada jej o tym co się stało z jej znajomym i pokazuje reporterce kostkę Lemarchanda. J.P Monroe zauważa dziwne właściwości posągu, że jakby żywi się krwią. Pewnego dnia sprowadza sobie dziewczynę, no wiecie po co i po fakcie każe jej się wynosić, aż tu nagle cup ją haczyki z posągu. Pinhead i Monroe zawierają układ polegający na przyprowadzaniu ofiar, aby ten mógł zacząć stąpać po ziemi i siać zniszczenie...

Co tu się mogłoby się nie podobać? Uważam, że chyba ten film nie ma minusów, no może poza kilkoma efektami specjalnymi jak np. Pinhead pochłania swoją pierwszą ofiarę, czy sztucznie wyglądające pioruny przy incydencie w szpitalu. Głównym plusem była tradycyjnie postać Pinheada, której było tu bardzo dużo, a także nowe postacie cenobitów. Ta część nadrobiła chaos jaki zrobił wysłannik piekieł, a scena, w której robi wjazd na kościół jest po prostu epicka. Nie można nie wspomnieć o świetnej grze aktorskiej z Dougiem Bradleyem i Paulą Marshall na czele. Po prostu jeden z najlepszych filmów w tym gatunku. 

Perła wśród horrorów z lat '90, prawie najlepsza część serii - musicie obejrzeć. 

SCREENY




TRAILER


OCENA
9,5/10

niedziela, 23 grudnia 2012

Psychoza II (1983)


PSYCHOZA II / PSYCHO II (1983)
reż. Richard Franklin; scen. Tom Holland
kraj produkcji: USA

Jak zrobić dobry sequel? O to na pewno można zapytać się Richarda Franklina, który 23 lata po premierze legendarnej Psychozy Alfreda Hitchcocka przedstawił światu kontynuacje losów Normana Batesa. Sam myślałem, że nie da się dorównać klasykowi i niedościgniętemu wzorowi idealnego dreszczowca. Na szczęście się myliłem.

Po 22 latach leczenia psychiatrycznego Norman Bates zostaje zwolniony ze szpitala psychiatrycznego. Zamieszkuje znów w domu przy swoim motelu, lecz przez czas jego nieobecności działalnością dowodził inny człowiek, który zmienił go w "motel dla dorosłych", czyli dużo seksu i narkotyków. Norman zwalnia człowieka, a sam zaczyna pracę w barze, gdzie zaprzyjaźnia się z Mary. Pewnego dnia w pracy nasz bohater dostaje kartkę, która jest rzekomo napisana przez jego matkę. Z czasem zaczynają go nawiedzać różne telefony od osoby, która podaje się za rodzicielkę. Norman zaczyna mieć już tego dosyć i załamuje się. Do tego dochodzi jeszcze matka Mary, siostra zabitej ponad 20 lat temu Marion, która chce znów umieścić Normana w szpitalu psychiatrycznym. W międzyczasie zaczynają ginąć ludzie...

Psychoza II to istny majstersztyk. Fabularnie jest strasznie pokręcono, jak było w poprzedniej części. Oczywiście do ostatniej minuty filmu nie wiemy kto jest tak na prawdę mordercą. Sceny morderstw są przedstawione w świetny sposób, a do tego towarzyszy im smyczkowa muzyka, tak jak było to w pierwszej części. W ogóle muzyka robi tu ogromny klimat. Napięcie utrzymuje się prawie non stop. O grze aktorów złego słowa również powiedzieć nie mogę, bo to co wyczynia tutaj Anthony Perkins i Meg Tilly jest po prostu mistrzowskie. Sam film zaczynał się od ukazania legendarnej sceny pod prysznicem z Hitchcockowego dzieła, co było miłym według mnie hołdem dla wspomnianego reżysera. 

Może to co teraz napiszę będzie uważane przez fanów Hitchcocka za świętokradztwo, ale Richard Franklin stworzył dzieło tak samo dobre jak dzieło z 1960 roku. Tak zrobione sequele ogląda się z przyjemnością. Prawdę powiedziawszy od obejrzenia pierwszej części Psychozy żaden film nie trzymał mnie tak w napięciu i nie wyłączył z otoczenia. Prawdziwe prawie dwie godziny arcydzieła, gdzie nie ma żadnej zbędnej sceny, dźwięku czy postaci.

SCREENY




TRAILER


OCENA
10/10

sobota, 22 grudnia 2012

Grave Encounters 2 (2012)


GRAVE ENCOUNTERS 2 (2012)
reż. John Poliquin; scen. The Vicious Brothers
kraj produkcji: Kanada, USA

Po genialnej, prawie idealnej pierwszej części Grave Encounters z niecierpliwością czekałem na kontynuacje. Kiedy dowiedziałem się, że druga część jest w planach to wiedziałem, że muszę ją obejrzeć. Podszedłem do niej z pewnością, że to będzie najlepszy film roku 2012 i, że z pewnością zaliczę go do moich ulubionych produkcji.

Alex Wright prowadzi kanał na YouTube poświęcony horrorom. Tematem jego ostatnich nagrań    jest film Grave Encounters. Początkowo strasznie go krytykuje, uważa go za mało straszny i kiczowaty. W odpowiedzi na swoją opinię w komentarzu dostaje scenę z filmowego szpitala, którego nie było w filmie. Alex zaczyna drążyć temat szpitala. Z jego obserwacji wynika, że to nie jest tylko film, a wszystko mogło dziać się na prawdę. Okazuje się, że cała obsada od czasów premiery filmu nie grała nigdzie indziej i jest uważana za zaginionych. Po kolejnej wiadomości od tajemniczego widza jedzie do domu głównego bohatera filmu Grave Encounters. Po przybyciu dowiadują się, że ten też zaginął, a jego matka ma zaburzenia psychiczne. Alex wpada w paranoję na temat tego filmu i jedzie do producenta, i ukrytą kamerą nagrywa jego zeznanie, na którym Hartfeld wyznaje mu, że wszystko w filmie to stuprocentowa prawda i każe mu siedzieć cicho, bo i tak mu nikt nie uwierzy. Chłopak pokazuje nagranie swoim kumplom i razem wyruszają sami obadać tajemnice szpitala. Na miejscu szybko przekonują się, że Grave Encouters, to nie jest zwyczajny film, tylko autentyczny dokument z nawiedzonego miejsca...

W filmie od razu spodobał mi się to, że scenarzyści ukazują swoją poprzednią produkcję jako autentyczną, a bohater tej części stara się to udowodnić. Pokazali w jednej scenie Vicious Brothers jako tylko stażystów, którzy nic nie znaczą, a to przecież oni zgarnęli laury za Grave Encounters. Wątek fabularny był dobry, poziom strachu też niczego sobie, ale gorzej z wykonaniem. Niektóre efekty, szczególnie w końcowej części filmu były tak żałośnie wykonane jakby wyjęte z lat '60 ubiegłego wieku. Natomiast kilka scen i rozwiązań było na prawdę epickich jak np. konstrukcja budynku szpitala, która cyklicznie się zmieniała niczym w filmie "Cube", czy rozwiązania fabularne, jak udaje się im wydostać z budynku, a tak na prawdę nie przekroczyli nawet jego progów. Też podobało mi się to, że pojawia się w filmie zaginiony Lance Preston. 

W ostatecznym rozrachunku film wyszedł słabiej niż poprzednik, ale widz nie powinien się na nim zawieść, chociaż nie warto go oglądać więcej niż raz na jakiś czas. Jak mówiłem na początku, że nie mogłem się go doczekać, jednak zawiodłem się, gdyż myślałem, że będzie to film na bardzo wysokim poziomie i dorówna pierwszej części. 

SCREENY




TRAILER


OCENA
7,5/10


wtorek, 18 grudnia 2012

Dracula III: Dziedzictwo (2005)


DRACULA III: DZIEDZICTWO / DRACULA III: LEGACY (2005)
reż. Patrick Lussier; scen. Joel Soisson, Patrick Lussier
kraj produkcji: USA

Ostatnia część trylogii o Draculi, legendarnym wampirze, który był już dziesiątki razy przedstawiany na ekranie. Kolejny raz reżyserem jest Patrick Lussier, a scenarzystą Joel Soisson wraz z reżyserem i tym razem postanowili kontynuować wydarzenia z drugiej części filmu.

Ojciec Uffizi jest łowcą wampirów, jednak jego przełożony, kapłan wyższej rang chce, aby ten zrezygnował z tej profesji i zajął się życiem kościoła. Ten, jak to było do przewidzenia, nie słucha jego próśb i wraz z przyjacielem Luke'm wyruszają do Rumunii by odnaleźć hrabię Dracule, który ponownie zmartwychwstał. Panuje tam masakra, ludzie są sprzedawani jako pokarm dla wampirów, ulice są opustoszałe, wszędzie trupy i krew. Jeszcze do tego nasi bohaterowie znajdują znaną prezenterkę amerykańską, której rozbił się samolot i oczywiście udzielają jej pomocy...

Jest gorzej niż być mogło. Film jest całkowicie przewidywalny, nie ma w nim ani trochę zaskoczenia. Muzycznie i aktorsko jest znośnie, tylko czemu Dracule znów grał inny aktor? Dziwnie to wygląda. Efekty specjalne jak na film z 2005 roku są strasznie fatalne, lepsze były w filmach z lat '80, tam chociaż się starali a tu strasznie widać ingerencje komputerów. Jedyne co ten film w jakiś sposób próbuje ratować to sceny walki. Owszem, miejscami jest fajnie, ale to tylko ostatnie 20 min filmu. Szkoda, bo jakby troszkę popracować nad tą produkcją to mimo banalnej fabuły dałoby się zrobić coś niezłego. Tak to mamy słabą pozycję, która na szczęście wieńczy tą serię. 

Jak pierwsza część oglądało się całkiem ok, drugą gorzej ale dalej znośnie, tak tu nic nadzwyczajnego się nie dzieje. Pozycja tylko dla fanów serii i Draculi.

SCREENY




TRAILER


OCENA
3/10