Blogger Tips and TricksLatest Tips For BloggersBlogger Tricks

poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Aliens (1986)


OBCY - DECYDUJĄCE STARCIE / ALIENS (1986)
reż. James Cameron; scen. James Cameron
kraj produkcji: USA/Wielka Brytania


Pierwsza część filmu Obcy wstrząsnęła światem kina, a postać dziwnego potwora została rozchwytywana na przeróżnych gadżetach czy grach komputerowych. W 1986 roku światło dziennie ujrzała kontynuacja o tytule Aliens. Za reżyserie jak i scenariusz wziął się James Cameron, znany nam dziś z wielkich produkcji mało związanych z horrorem, takich jak Titanic czy Avatar. Czy udało mu się podtrzymać poziom pierwszego Obcego Ridley'a Scott'a z 1979? Zdecydowanie tak!

Ripley zostaje odnaleziona w przestrzeni kosmicznej. Okazuje się, że była w hibernacji aż 57 lat. Po dojściu do siebie jest prowadzona sprawa statku Nostromo, który uległ zniszczeniu. Nikt jej nie wierzy w opowieść o potworze, który praktycznie bezszelestnie zabija i ma kwas zamiast krwi, a także, że jego wczesne formy pasożytują na ludziach. Dowiaduje się też, że na planecie gdzie jej załoga znalazła obce istoty, teraz kolonizują się ludzie. Ripley znajduje sobie normalną pracę w dokach, bo jej licencja na latanie statkami została cofnięta. Pewnego dnia przychodzi do niej jeden z ludzi wyższej rangi, Burke, i mówi, że stracili łączność z planetą, gdzie bohaterka uważała, że są obcy. Proponuje jej zwrot licencji, ale w zamian za to, że poleci razem z oddziałem marines na tą planetę. Ripley mówi, że zgodzi się ale tylko wtedy gdy będą lecieć to zniszczyć a nie w celach naukowych. Ostatecznie dochodzą do porozumienia i wyruszają razem na planetę LV-426 by stawić czoło nieznanym formom życia. Niestety nie wiedzą, że tym razem będą ich tysiące...

Co ja mogę powiedzieć tutaj. Film dla mnie jest kolejnym arcydziełem jeżeli chodzi o horror science-fiction. Mamy tu delikatnie zatracony klimat w porównaniu z pierwszą częścią, ale wynagradzają nam to setki obcych i szybka akcja. Produkcja jest długa bo ciągnie się prawie dwie i pół godziny, lecz widz wcale nie odczuwa znudzenia ani zmęczenia filmem. Mamy tu wprowadzoną też nową postać, którą jest królowa obcych. Jej poświęcone są finalne sceny. Efekty specjalne wyglądają wybornie i nie można się do nich przyczepić. Sigourney Weaver ponownie odwaliła kawał solidnej roboty, tym razem już chwyta za broń palną i zaczyna walczyć razem z żołnierzami o przetrwanie. 

Podsumowując, Obcy - decydujące starcie, to na pewno jeden z najlepszych sequeli w historii kina, gdzie doświadczymy dużo akcji, mnóstwa potworów, świetnych efektów specjalnych i genialnej gry aktorskiej. Krótko mówiąc - wstyd nie obejrzeć.

SCREENY




TRAILER


OCENA
10/10

sobota, 28 kwietnia 2012

Big Tits Zombie (2010)


CYCASTE ZOMBIE / BIG TITS ZOMBIE (2010)
reż. Takao Nakano; scen. Takao Nakano
kraj produkcji: Japonia

Big Tits Zombie to dziwny film. Ni to erotyk, ni to horror, jak mógłby to sugerować tytuł.  Dostajemy tutaj komedię z niezbyt wyszukanym humorem, gdzie dodatek stanowią zombie i ogromna ilość tryskającej krwi towarzyszącej podczas zabijania ich, a także możemy ujrzeć tytułowe piersi głównych bohaterek.

Grupa młodych tancerek zarabia tańcząc w klubach nocnych. Interes nie idzie im najlepiej, lecz dostają propozycję występu w lepszym miejscu. Okazuje się, że jednak nie był to dobry wybór bo sale świecą pustkami, a szef nie wypłaca pieniędzy. Zauważają w garderobie sekretne drzwi, które prowadzą do piwnicy. Po wejściu do niej, jedna z nich znajduje księgę i czyta sentencje w niej zawarte. Następnego dnia podczas robienia obiadu, zauważają, że ryba, z której miało być zrobione sushi ożywa. Jedna z dziewczyn powraca do piwnicy, po znalezioną przez nią wcześniej skrzynkę wypchaną pieniędzmi i biżuterią. Okazuje się, że znajdują się tam zombie, które ją atakują i ostatecznie zjadają jej wnętrzności. Kobiety zostają wywołane na występ, lecz widzami przedstawienia są zombie żądne świeżego, młodego i pięknego mięsa. Bohaterki uciekają do swojej garderoby. Dziewczyna z księgą olewa koleżanki i zamyka się w sekretnym pomieszczeniu na kłódkę. Gdy jest już na dole atakują ją zombie, lecz dzięki tej księdze robi z nich swoich niewolników i staje po ich stronie...

Film jest wielkim gniotem. Nie ma w nim ani sensownej fabuły, ani dobrych efektów specjalnych, ani także dobrej charakteryzacji zombie. Z potworów wylewają się obfite fontanny krwi, lecz wygląda ona strasznie sztucznie i zabójczyni ich nie są wcale nią ubrudzone. Jakby tego było mało, flaki ofiar wyglądają jak zrobione z gumy, a przy jednej scenie gdzie zombie się mutuje widać, że dziwne członki są unoszone na sznurkach niczym marionetka. Humor w filmie też jest błahy, choć zdarzały się śmieszne akcje jak na przykład scena z ziejącą ogniem pochwą. Jedynym plusem tego filmu jest dobór urodziwych aktorek, gdzie widz podczas seansu może zobaczyć co nie co ich walorów. Produkcja jest krótka, trwa tylko siedemdziesiąt minut, co dla niektórych też może być zaletą, bo nie nuży aż tak. Ogólnie rzecz biorąc Big Tits Zombie można polecić tylko swojemu wrogowi, ponieważ żaden, nawet największy fanatik kina grozy nie będzie z niego zadowolony.

SCREENY




TRAILER


OCENA
2/10

piątek, 27 kwietnia 2012

2LDK (2003)


2LDK (2003)
reż. Yukihiko Tsutsumi; scen. Yukihiko Tsutsumi, Yuiko Miura
kraj produkcji: Japonia

Azjatyckie horrory są dziwne. Często reżyserzy serwują nam jakieś filmy o długowłosych zjawach, jak Ringu, Ju-on. Czasem zaskoczą czymś oryginalnym jak Dead Girl Walking w reżyserii Koji'ego Shiraishi, a czasem potrafią pokazać jak niskim kosztem, w jednym mieszkaniu i przy użyciu tylko dwóch osób zrobić 70-minutowy film, w którym nie dość, że ciągle coś się dzieje, to i zostaje w pamięci na długi czas.

Akcja całego filmu toczy się w apartamencie 2LDK. Mieszkają w nim dwie dziewczyny - Nozomi i Lana. Obydwie są aktorkami i starają się o tą samą rolę. Różni je miejsce w warstwie społecznej. Nozomi to biedna dziewczyna, która nie ubiera się u najlepszych projektantów mody i jest z wyspy, natomiast Lana ocieka bogactwem i pochodzi z Tokio. Dziewczyny za sobą nie przepadają chociaż udają że tak jest. Mają zasadę, że jedna nie rusza żadnych rzeczy drugiej bez pozwolenia. Nozomi podczas kąpieli zauważa, że na jej mydle i szamponie są włosy Lany. Robi jej awanturę i każe przepraszać. Postanawia coś zjeść i przypadkiem wylewa perfumy koleżanki, przez co znów wynika afera. Lane ukazuje się martwa kobieta z dzieckiem w wannie. Jak okazuje się potem, była kochanką jednego z wpływowych ludzi i przez nią reszta rodziny się uśmierciła. Wpada w szał. Puszcza głośno muzykę i bierze za dużą ilość tabletek. Obudzona Nozomi chce ją uciszyć, lecz jej się nie udaje, więc zaczyna rzucać doniczkami po domu i krzyczy tak głośno, aż pęka jedna szyba. Dziewczyny się uspokajają. Lane opowiada Nozomi o tym jak rozbiła i doprowadziła do śmierci rodziny. Zaczynają sobie wszystko powoli wygarniać, aż dochodzi między nimi do walki, gdzie używają najróżniejszych chwytów by sprawić sobie ból nawzajem...


Film jest jednym z najciekawszych jakie widziałem. Ukazane dwie kobiety z różnych warstw społecznych, które walczą ze sobą, a to przez to, że obie starają się o tą samą rolę. Przez cały seans akcja toczy się tylko w tym luksusowym apartamencie. Reżyser tak go wykorzystał, że film ani na chwile się nie nuży, ani nie czujemy się zmęczeni oglądaniem w kółko tej samej lokacji. Co ciekawe widzimy w nim tylko dwie bohaterki i żadnego aktora więcej. Sceny walk między nimi są bardzo wyszukane i sam bym na niektóre pomysły nie wpadł, jak np. wrzucenie suszarki do wanny i wrzucenie do niej koleżanki, czy oblanie wrzątkiem. Na brawa zasługują ujęcia kamer, które świetnie i bardzo dynamicznie pokazują takie rzeczy jak zamykanie zamków w drzwiach. Jedyne co może razić to to, że w niektórych momentach kamerzysta chyba zapomniał statywu i w niektórych ujęciach kamera bardzo się trzęsie. 2LDK to pozycja dla każdego kto nie chce szablonowego horroru, bo tutaj groza nie polega na zjawach czy seryjnych mordercach, a na tym jaką krzywdę można wyrządzić sobie nawzajem przez zazdrość i rywalizacje.


SCREENY




TRAILER


OCENA
9/10

czwartek, 26 kwietnia 2012

Ju-on: Black Ghost (2009)


JU-ON: BLACK GHOST / JU-ON: KUROI SHOJO (2009)
reż. Mari Asato; scen. Mari Asato
kraj produkcji: Japonia


Ju-on to dobrze znana azjatycka seria, która nawet doczekała się kilku amerykańskich części. Obraz stworzony przez Takashi Shimizu wpisał się w kanony j-horroru i jest chyba razem z Ringu najpopularniejszą pozycją azjatyckiej grozy. Ju-on: White Ghost i Ju-on: Black Ghost miały premierę tego samego dnia. Wydawać by się mogło, że poziom obydwu części będzie porównywalny, lecz ta niestety wypada słabiej.

Chłopak o imieniu Tetsuya, mieszka przez ścianę z sąsiadką, która jest pielęgniarką. Z jej apartamentu słychać dziwne jęki i uderzenia w ścianę. Przez parę dni mija się, z nią o tej samej porze i w tym samym miejscu, te spotkania wyglądają identycznie, lecz któregoś dnia chłopak zamiast iść dalej zatrzymuje się, i słyszy, że drzwi do jej mieszkania z powrotem się otwierają. Postanawia zajrzeć do środka i zobaczyć czy wszystko u niej w porządku. Nagle coś go wciąga do domu. Ta kobieta pracuje w szpitalu, a jej pacjentką jest dziewczyna o imieniu Fukie, która trafiła tam z dziwną przypadłością. Yuko podczas wizyty u niej widzi dziwną postać owiniętą prześcieradłem. Niespodziewania akcja filmu wraca do poprzedniej sceny, gdzie zjawa, która wciągnęła Tetsuye, wali jego głową o ścianę. Fukie, po obserwacji została puszczona do domu. Nagle zaczęła krzyczeć i jej krzyk przerodził się w charakterystyczne charczenie, a potem zemdlała i upadła na twarz. Chwilowo odzyskuje przytomność, łapie ojca za rękę i mówi mu dziwnym tonem, że tymi rękoma zabije kobietę. Dziewczyna ma przeprowadzane badania. Okazuje się, że ma w sobie swoją nieukształtowaną siostrę bliźniaczkę, która próbuje mścić się za swój los...

Ju-on: Black Ghost jest najgorszą częścią z całej serii. W poprzednikach była przynajmniej jasność fabularna, że chodziło o przeklęty dom i historie z nim powiązane, a tu reżyser zrobił całkowicie coś innego. Motywem było przeklęte ciało dziewczynki, co daje jednak minus dla filmu. Ta produkcja nie była za specjalnie wciągająca, ani przerażająca. Minus za braki fabularne, redukuje w niewielkim stopniu pojawienie się Toshio, chłopczyka z poprzednich części, tylko szkoda, że zaledwie na kilka sekund. Całość oceniam mizernie, jednak gdy podczas realizacji czuwał Takashi Shimizu, seria Ju-on była po prostu arcydziełem. Nikt prócz niego nie powinien się zabierać za produkcje z tej słynnej i poważanej wśród fanatików kina grozy serii.

SCREENY




TRAILER


OCENA
6/10

środa, 25 kwietnia 2012

Alien (1979)


OBCY - ÓSMY PASAŻER NOSTROMO / ALIEN (1979)
reż. Ridley Scott; scen. Dan O'Bannon
kraj produkcji: USA/Wielka Brytania

Nie wiem co można napisać o filmie, który zna i oglądał każdy, o klasyku z gatunku horroru science fiction, o postaci obcego, która jest w czołówce filmowych potworów. Dzieło Ridley'a Scotta i Dana O'Bannona wpisało się w kanon kino kinematografii na tyle, że doczekał się trzech kontynuacji, gdzie każda jest na wysokim poziomie, dwóch crossoverów razem z Predatorem, o grach komputerowych, a nawet jednej planszowej nie wspominając.

Załoga kosmicznego statku handlowego Nostromo wraca na ziemię. Pasażerowie są w stanie hibernacji, gdy nagle zostają obudzeni, przez to, że statek odebrał jakiś nieznany sygnał niedaleko nich. Ich zadaniem jest sprawdzić co jest przyczyną i co dzieje się na planecie, z której nadawana jest wiadomość. Trójka z załogi, Kane, Lambert i Dallas, po wylądowaniu wyruszają sprawdzić źródło sygnału. Znajdują tam tajemniczą jaskinie, w której znajdują się niezidentyfikowane jajka. Wyglądają z pozoru nieszkodliwie, lecz jak Kane próbuje się do nich dostać, jakaś obca forma życia przyczepia mu się do twarzy. Wracają do statku z nowym odkryciem. Ripley, która jest sierżantem na statku, mówi, że nie wpuści ich z obcym, ponieważ to niezgodne z regulaminem kwarantanny. Kolejna osoba z załogi, Ash, naukowiec, otwiera właz i wpuszcza trójkę kolegów z załogi. Razem z Dallasem zaczyna prowadzić badania nad nieznanym osobnikiem. Próbując ściągnąć go z Kane'a, dowiadują się, że to coś ma kwas zamiast krwi. Kilka dni później dziwne stworzenie nie znajduje się już na twarzy swojej ofiary, Kane jest cały i zdrowy. Opowiada kolegom, że nic nie pamięta ze zdarzenia w jaskini. Siadają do śniadania, podczas którego Kane się zaczyna dusić. Nagle dziwne stworzenie wychodzi z jego klatki piersiowej i ucieka. Załoga nie wie jeszcze, że mają do czynienia z nową, nieznaną formą zabójcy idealnego, który potrafi poruszać się bezszelestnie i zabijać bez wydobycia żadnego dźwięku...

Film jest arcydziełem w każdym calu, zaczynają od niesamowitego mrocznego klimatu, przez wygląd statku Nostromo, jaskini, w której były jajka z facehuggerami czy idealną postać obcego. Fabuła filmu stoi na wysokim poziomie, wiele tu zwrotów akcji i zaskoczeń. Najbardziej mnie zadziwiło, jak można było zrobić takie efekty specjalne, które nie odbiegają za daleko od współczesnych, a przecież film był kręcony w 1979 roku. Nie można tu pominąć fenomenalnej Sigourney Weaver, która wcieliła się w postać Ellen Ripley. Dzięki tej roli została dostrzeżona w przemyśle filmowym i jakby nie patrzeć, zagrała w nim życiową rolę. Na szczęście będziemy ją mogli podziwiać w kolejnych częściach. Ciężko jest napisać recenzję filmu, który oglądałem dziesiątki razy i za każdym razem robi na mnie takie same, piorunujące wrażenie. Zdecydowanie znajdą się osoby, które powiedzą, że film jest przereklamowany i nie pasuje do tematyki horroru, ale jak dla mnie nie jest to czysty film science fiction, nawet ze względu na to, że jak ktoś ogląda go pierwszy raz, może parę razy podskoczyć. Filmu polecać nie muszę. Myślę, że ocena będzie idealną rekomendacją tego przełomowego i wielkiego dzieła. 

SCREENY




TRAILER


OCENA
10/10

wtorek, 24 kwietnia 2012

Blair Witch Project (1999)


BLAIR WITCH PROJECT (1999)
reż. Daniel Myrick, Eduardo Sanchez; scen. Daniel Myrick, Eduardo Sanchez
kraj produkcji: USA


Kto z nas nie słyszał o tym filmie, który zrobił rewolucje w kinie grozy, przez to, że był stylizowany na dokument. Kto nie wierzył w to, że ta historia jest serio oparta na faktach. Przebój kinowy Blair Witch Project, jest jednym z najbardziej oryginalnych horrorów, który zainspirował wielu twórców do tworzenia filmów w podobnym klimacie. Film był także dobrze zarobkową pozycją ponieważ budżet wynosił 22 tysiące dolarów, a przyniósł dochodu 240 milionów dolarów. Doczekał się kontynuacji i 3 odsłon gry komputerowej.

Trójka studentów postanawia wyruszyć do lasu w okolicy Burkittesville, aby nakręcić dokument o wiedźmie Blair. Wyposażeni w dwie kamery i magnetofon DAT wyruszają w podroż. Po dotarciu do miasta przeprowadzają wywiady z ludźmi, aby dowiedzieć się czegoś o legendzie lasu, który znajduje się nieopodal. Mieszkańcy przestrzegają ich przed nim i uważają, że jest nawiedzony. Grupa oczywiście nic sobie z tego nie robi i postanawiają wyruszyć na poszukiwania śladów wiedźmy Blair. Pierwszego dnia pobytu w lesie kręcą spokojnie materiał do reportażu i wszystko idzie zgodnie z planem. Jednak drugiego dnia, w nocy słyszą różne dziwne niepokojące głosy. Postanawiają skończyć z kręceniem filmu i wrócić do samochodu, który zaparkowali paręnaście kilometrów wcześniej. Okazuje się, że zabłądzili a mapa wcale nie pomaga im w odnalezieniu drogi. Na swojej drodze znajdują dziwne rzeczy jak kupki kamieni, które czasem brały się znikąd, lub charakterystyczne znaki porozwieszane na drzewach. Pewnego ranka, po kolejnej ciężkiej, strasznej nocy ich przyjaciel, Josh, nagle zniknął. Wtedy już ani Mike, ani Heather, nie mają wątpliwości, że wiedźma Blair na prawdę istnieje...

To, co najważniejsze w tym filmie to unikatowy, niecodzienny, ciężki i mroczny klimat. Całość robi wrażenie prawdziwie amatorskiego filmu, bez żadnego ubarwiania zjawami, efektami specjalnymi. Nawet jest widoczny na dole charakterystyczny cienki pasek taki jaki jest widoczny na filmach oglądanych z kaset wideo. Pewnie mało osób zwróciło uwagę na ten szczegół, lecz jak dla mnie jeszcze bardziej dopełnia on wrażenie tego, że ta historia jest prawdziwa. Wszystkie ujęcia są kręcone z ręki, nie były używane żadne statywy, a co najlepsze, część scen kręcili sami aktorzy, którzy po za tym myśleli, że ta opowieść o wiedźmie jest na faktach, a o tym, że to fikcja dowiedzieli się po wydaniu filmu. Zdjęcia do filmu trwały tylko osiem dni i mimo takiego krótkiego czasu poświęconemu na kręcenie otrzymujemy dzieło wyjątkowe i niepowtarzalne. Chyba nie ma żadnego filmu, który jest robiony bez efektów, muzyki i duchów a robi tak piorunujące wrażenie. Moja rekomendacja jest chyba zbędna, ponieważ koniecznością jest obejrzenie horroru, który zainspirował sporą ilość filmów grozy jakie kręci się ostatnio.

SCREENY




TRAILER


OCENA
9/10

poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Salo, czyli 120 dni Sodomy (1975)


SALO, CZYLI 120 DNI SODOMY / SALO, OR THE 120 DAYS OF SODOM (1975)
reż. Pier Paolo Pasolini; scen. Pupi Avati, Pier Paolo Pasolini, Sergio Citti
kraj produkcji: Francja/Włochy

Poszukując najokrutniejszych i najohydniejszych filmów takich jak August Underground, Men Behind The Sun, czy seria Guinea Pig, zauważyłem film Salo, czyli 120 dni Sodomy, który był zakazany w wielu krajach, i z którym wiąże się ciekawa historia. Reżyser filmu został zamordowany dwa tygodnie przed premierą przez młodego chłopaka, który posądził go o molestowanie. Przyjaciele Pasoliniego twierdzą także, że ten chciał popełnić samobójstwo po premierze filmu. Trzeba przyznać, że już te fakty robią jakąś rekomendacje do tego, by sięgnąć po te produkcje.

Włochy, rok 1944. Czwórka faszystowskich wyzyskiwaczy, wysoko obsadzonych w państwie, zleca uprowadzenie dziewięciu dziewcząt i dziewięciu chłopców, by zrobić nieludzką orgię. Podczas transportowania młodych ludzi do posiadłości, w której owa orgia się będzie odbywała, jeden z chłopców próbuje zbiec, lecz został rozstrzelany przez uzbrojonych żołnierzy. Na miejscu jeden ze zleceniodawców, bankier, zapoznaje ich z regulaminem ich pobytu tam. Przebywają tam z nimi cztery kobiety, które opowiadają sprośne historyjki o swojej przeszłości, jak to od młodych lat, prostytuowały się, nie oszczędzając im szczegółów. Młodzi ludzie są wykorzystywani seksualnie i zastraszano ich, że każda próba sprzeciwu będzie surowa karana.  Na stołówce, podczas posiłku, jeden z żołnierzy przewala kobietę i zaczyna ją gwałcić, po czym prezydent nalega, by chłopak spenetrował i jego. Wielu z porwanych nie wytrzymuje już presji i jedna z dziewczyn popełnia samobójstwo, żeby zakończyć swoją mękę. Dwójka z więźniów zostaje poddana egzaminowi na dojrzałość, który miął polegać na masturbowaniu ich, aż do osiągnięcia orgazmu. Gdy już pozytywnie zdali test, przyszykowano dla nich ceremonie ślubną. Podczas gdy druga kobieta opowiada o swojej przeszłości, o historiach związanych z mężczyzną jedzącym jej odchody, Diuk, książę, wpadł na pomysł wieczerzy, gdzie daniem głównym mają być wydalone przez nich ekskrementy. Jak można się spodziewać, strawa ta nie jest żadnym przysmakiem, ale część z osób delektuje się smakiem, aromatem i konsystencją kału. Szlachcice nie mają dosyć eksperymentowania z różnymi dziwnymi seksualnymi dziwactwami i zobaczycie jeszcze kilka akcji, które obrzydzą wam życie... 

Film jest dziełem oryginalnym i jedynym w swoim rodzaju. Obraz żądnych seksu faszystów, którzy wykorzystują młodych ludzi do spełniania swoich najdziwniejszych żądzy zostaje w pamięci na bardzo długo. Ohydne sceny przedstawione na ekranie pozwalają mi twierdzić, że tylko nieliczni powrócą do tego filmu, a także, że nie wszyscy dotrwają do końca seansu. Salo, ze względu na treść został zakazany w wielu krajach, a do dziś dnia nie może być wyświetlany w Australii i Finlandii. Nikt wcześniej, ani później nie wpadł na pomysł ukazania tak dziwnych i zboczonych fantazji erotycznych, które w połączeniu z brutalnością tworzą niecodzienną produkcję. Charakterystyczną postacią, która najbardziej zapada w pamięć jest prezydent, którego rolę odgrywa Aldo Valletti. Jego poczucie humoru, a także wygląd dodawał nutkę komedii do tego ohydnego, a zarazem smutnego filmu. Film tylko dla ludzi mocnych psychicznie. Niektórzy mogą nie wytrzymać dziwności, która jest nam tutaj pokazana.

SCREENY




TRAILER


OCENA
8/10

sobota, 21 kwietnia 2012

Donner Pass (2012)


PRZEŁĘCZ DONNERA / DONNER PASS (2012)
reż. Elise Robertson; scen. R. Scott Adams
kraj produkcji: USA

Postanawiając nadrobić zaległości tegorocznych horrorów trafił mi w ręce niskobudżetowy Donner Pass. Po przeczytaniu opinii w sieci nie miałem jakoś chęci obejrzeć go, lecz wiadomo, gusta są różne i może akurat wszedłby mi bez popity. Z przykrością muszę stwierdzić, że jednak podpisuje się obiema rękami pod tym co mówi zdecydowana większość ludzi o tym filmie. 

Czwórka znajomych - Nicole, Thomas, Mick i Kayley wybierają się w góry Sierra Nevada, a dokładnie do domku Thomasa, który znajduje się w przełęczy Donnera, o której krąży legenda, że pewnej bardzo śnieżnej zimy George Donner z przyjaciółmi utknął na jednym ze szlaków. Zdesperowany zabił ich a potem zjadł. Miejscowi uważają, że morderca dalej żyje i zabija. Nasi bohaterowie po drodze trafiają na kontrolę łańcuchów w samochodzie i dowiadują się, że niedawno zginęła pewna kobieta. Gdy znaleziono jej ciało było pozbawione większości wnętrzności i całkowicie poszarpane. Po dotarciu na miejsce i rozgoszczeniu się pod dom podjeżdża obcy samochód. Okazuje się, że to Nicole zaprosiła swojego chłopaka, który wziął ze sobą przyjaciół. Thomas nie jest z tego powodu zadowolony, ponieważ jego rodzice nic nie wiedzą o tym, że tu przyjechał. Kayley próbuje wygonić towarzystwo lecz nadaremno. Nowa ekipa zaczyna urządzać sobie libacje, lecz gdy alkohol się kończy wysyłają swojego przyjaciela, by pojechał do sklepu po zapasy. Następnego dnia znajdują go martwego, pozbawionego wnętrzności i poszarpanego...

Ciężko znaleźć jakieś pozytywy w tym filmie. Historia o Donnerze, mimo iż oparta na faktach przedstawiona jest w mdły sposób. O szybkim rozkręceniu akcji nie ma co mówić bo coś się dzieje po około czterdziestu minutach, a dopiero ostatnie piętnaście jest na prawdę dobre. O dziwo, jak w żadnym innym filmie nie raziła mnie gra aktorów, ani dialogi tak tutaj doświadczyłem tego pierwszy raz. Do tego dochodzi sztuczny wygląd krwi, której i tak jest bardzo mało. Jedynie w jednej z początkowych scen możemy zobaczyć trochę flaków, ale to i tak tylko migawki. Nie wiem czy wpływ miał na to niski budżet, czy to, że film reżyserowała kobieta. Myślę, że film znajdzie kilku zwolenników, którzy nie siedzą za głęboko w temacie filmów grozy, lecz ten co nie jedno straszydło w swoim życiu widział, srogo się zawiedzie na tej produkcji i uzna, że stracił 85 minut swojego życia, co można by było wykorzystać na obejrzenie jakiegoś innego dobrego filmu grozy.

SCREENY




TRAILER


OCENA
4/10